Widoczna na tle Fedu ostrożność europejskich banków centralnych w zapowiedziach obniżek stóp sprawiła, że waluty ze Starego Kontynentu mają za sobą udany tydzień. Choć szef Fedu Jerome Powell zasygnalizował, że instytucja może przejść do łagodzenia polityki, to obradujące po amerykańskich władze monetarne strefy euro i Wielkiej Brytanii od podobnych pomysłów się zdystansowały.
W tydzień euro zyskało do dolara 1,2 proc., a funt umocnił się o 1,0 proc., chwilowo wychodząc względem dolara na czteromiesięczny szczyt (niewiele do tego brakowało również wspólnej walucie). Na gwiazdę wyrastała korona z Norwegii, której kurs skoczył o 4,3 proc. – najwięcej wśród 32 ważniejszych walut świata – po tym jak bank centralny w Oslo stopy wręcz… podniósł.
Tylko Fed łagodnieje
Szefowa EBC Christine Lagarde i jej brytyjski odpowiednik Andrew Bailey zgodnie ocenili, że walka z inflacją nie jest jeszcze wygrana. Jeszcze w przypadku Banku Anglii – gdzie sięgająca wciąż 4,6 proc. (najwyższa wśród krajów grupy G7) inflacja skłoniła część decydentów do głosowania za podwyżką stóp – taką ostrożność można zrozumieć, nawet mimo że prognozy instytucji zakładają w czwartym kwartale zerowy wzrost.
Jednak w prawdopodobnie już znajdującej się w recesji strefie euro dynamika cen konsumpcyjnych wyhamowała w listopadzie do 2,4 proc. i jest już niższa niż w spowalniającej, ale wciąż relatywnie silnej gospodarce USA. W rezultacie inwestorzy oczekują, że po pierwszą obniżkę stóp EBC sięgnie w kwietniu, choć Fed na takie posunięcie zapewne zdecyduje się już w marcu.