Ponad trzy lata byli oni w faktycznym związku (konkubinacie) i wspólnie zadecydowali kupić za 100 tys. euro dom w Belgii, gdzie przebywali, a po nabyciu przeprowadzić jego remont, choć jako kupująca występowała tylko kobieta. 10 tys. euro na poczet ceny kupna uiścił mężczyzna, a pozostałą część zapłaciła ona z uzyskanego przez nią kredytu.
Kobieta w kancelarii notarialnej złożyła oświadczenie, że pożyczyła od partnera 97 tys. euro na zakup domu, materiały budowlane i prace wykończeniowe, które zleciła powodowi i zobowiązuje się mu je zwrócić po roku, w przeciwnym razie podaruje mu 1/2 nieruchomości. Mężczyzna zarządzał remontem, zatrudniał i opłacał robotników, ponosząc część kosztów materiałów. Na tle tej inwestycji i jej przyszłości partnerzy popadli w konflikt, a kobieta twierdziła, że podpisała umowę pożyczki pod wpływem groźby.
Sądy okręgowy i apelacyjny w Łodzi oddaliły żądanie mężczyzny, przyjmując, że nie może być mowy o zawarciu umowy pożyczki, gdyż zakup nieruchomości był wspólnym przedsięwzięciem obojga, a podłożem był związek konkubencki.
Mężczyzna nie dał za wygraną i odwołał się do Sądu Najwyższego, który nakazał ponowne rozpoznanie sprawy.
SN przypomniał, że nie ma przepisów prawnych, które regulowałyby wprost rozliczenia majątkowe w związkach konkubenckich, ale konkubenci mogą umownie je uregulować na czas trwania związku oraz zasady rozliczeń po jego ustaniu. W razie braku takiej umowy należy poszukiwać podstawy prawnej, biorąc pod uwagę okoliczności konkretnej sprawy.
W orzecznictwie prezentowane są zaś różne koncepcje podziału dorobku wspólnego partnerów. M.in. że do takiego majątku należy stosować przepisy o współwłasności w częściach ułamkowych lub o bezpodstawnym wzbogaceniu, a w nawet w drodze analogii przepisy o spółce cywilnej.