To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego, który może być przydatny w częstych sporach, czy chodzi o realną próbę zawarcia ugody, czy to tylko gra na odwleczenie sprawy.
Negocjacje i pozwy
Dwaj przedsiębiorcy na podstawie umowy zawartej w w trybie zamówień publicznych wykonywali dla gminy roboty budowlane, a także roboty dodatkowe za 451 tys. zł. Jeszcze przez ich odbiorem złożyli wniosek do sądu o tzw. zawezwanie gminy do próby ugodowej obejmujące wezwanie do zapłaty na ich rzecz 783 tys. zł, wskazując, że to tylko część wynagrodzenia. Ale do ugody nie doszło. Kolejny taki wniosek złożyli później, żądając 932 tys. zł, a równolegle pozew, żądając 76 tys. zł. Dopiero w toku sporu, po wydaniu korzystnej dla nich opinii biegłego, żądanie rozszerzyli do 932 tys. zł. Sąd Okręgowy zasądził na ich rzecz 558 tys. zł, ale Sąd Apelacyjny w Łodzi zmniejszył zasądzoną kwotę do owych 76 tys. zł. Uznał bowiem, że dalej idące i później zgłoszone w sądzie roszczenie przedawniło się (w tych sprawach przedawnienie wynosi trzy lata).
Zdaniem SA drugi wniosek nie doprowadził do przerwania biegu przedawnienia, gdyż nie stanowił czynności przedsięwziętej bezpośrednio w celu zaspokojenia roszczenia powodów, jak wymaga art. 123 § 1 pkt 1 kodeksu cywilnego, regulujący próbę ugodową. Drugie postępowanie pojednawcze wszczęto wyłącznie w celu przerwania biegu przedawnienia nieobjętej pozwem części roszczenia. A to oznacza, że nie była to czynność, o której mowa w art. 123.
Powodowie nie dali za wygraną i odwołali się do Sądu Najwyższego, a ten przyznał im rację.
SN wskazał na początku, że problemy z oceną następstw prawnych zawezwania do próby ugodowej widoczne są od wielu lat. A „zmagania orzecznicze" zmierzające do wyjaśnienia trudności, zwłaszcza wynikających z czysto instrumentalnego korzystania z tego środka przez wierzycieli (przerwania biegu przedawnienia), zostały przedstawione w uzasadnieniu pytania prawnego trójkowego składu SN do składu poszerzonego (III CZP 36/21), ale nie ma jeszcze terminu rozpatrzenia pytania.