Nie tylko Liban i Izrael
Linie omijają nie tylko Izrael i Liban, ale także Jordanię, Syrię, Iran i Irak.
Air France lecący z Paryża do Mumbaju zawrócił w czwartek tuż przed granicą Iraku i wylądował na lotnisku wylotu, czyli na lotnisku im. Charlesa de Gaulle'a w Paryżu. Inne linie zawracały i lądowały w Larnace na Cyprze, bo musiały zatankować więcej paliwa, aby dolecieć do portu przeznaczenia. Cypryjskie lotnisko i przestrzeń powietrzna nad wyspą zrobiły się także bardzo zatłoczone, bo lądują tam również loty ewakuacyjne z Libanu.
Linie Qatar Airways, lecące z Europy, kierują się do Aten, stamtąd lecą nad wschodnim wybrzeżem Morzą Śródziemnego, nad Kair, potem przecinają półwysep Synaj i Arabię Saudyjską. A to wydłuża podróż o ponad 800 km, czyli przynajmniej o godzinę.
Co się w takim razie stanie, jeśli wylądujemy, kiedy już minęła godzina wejścia na pokład pasażerów na nasz kolejny rejs? To zależy. Jeśli na przykład 20 pasażerów z naszego rejsu przesiada się z jednego lotu na drugi, jest szansa, że odlot zostanie opóźniony i samolot na nas poczeka. Jeśli lecimy sami, sprawa może być bardziej skomplikowana. Wtedy linia ma obowiązek dowiezienia nas do ostatecznego portu, ale z jakim opóźnieniem tam trafimy zależy od szczęścia i wolnych miejsc na kolejnych rejsach. Zła wiadomość jest też taka, że ile by nie trwała przerwa w podróży, pasażerom nie należy się odszkodowanie, ponieważ przewoźnicy nie mają wpływu na trwający konflikt zbrojny.
Zaostrzyły się kontrole bezpieczeństwa
Przed przejściem przez bramkę, każdy jest dodatkowo sprawdzany przez pracownika ochrony. Trzeba zdjąć nie tylko buty z wyższą cholewką, ale już nawet klapki. Tam, gdzie są nowoczesne skanery, i tak trzeba teraz wyjmować wszystko z bagażu podręcznego. Wróciły plastikowe sztućce. A dubajska linia Emirates właśnie zakazała wnoszenia na pokład i pakowania do bagażu rejestrowanego walkie talkie i pagerów. Nie wolno ich do Dubaju wwozić (czyli zatrzymywane są na lotniskach wylotowych) i wywozić z tego emiratu. I zazwyczaj jest tak, że jeśli któryś z dużych arabskich przewoźników wprowadza jakieś ograniczenia, kolejne linie idą jego śladem. To efekt wykorzystania przez Izrael właśnie pagerów i walkie talkie jako urządzeń, w których można umieścić ładunek wybuchowy, który jest w stanie zabić człowieka. Do takich zdarzeń doszło wobec liderów Hezbollahu w Libanie. Przy okazji Emirates ostrzegają, że jeśli ktoś w Dubaju jednak postanowi podróżować z pagerem, będzie miał do czynienia z lokalną policją. A to nie jest miłe doświadczenie.