Ceny ropy gatunków Brent i WTI rosły w piątek o ponad 2 proc., po tym gdy amerykańskie i brytyjskie lotnictwo zaatakowało w nocy z czwartku na piątek 60 celów związanych z jemeńskimi rebeliantami Huti. Cena ropy Brent zbliżyła się do 80 dol. za baryłkę, a ropy WTI do 74 dol. za baryłkę.
Naloty były odpowiedzią na trwającą od wielu tygodni serię ataków Huti na żeglugę handlową na Morzu Czerwonym. Ataki Huti przyczyniły się w ostatnich miesiącach do dużego wzrostu stawek za fracht morski na rynkach światowych.
„Strażnik dobrobytu”
Pod pewnym względem globalny handel morski cofnął się w ostatnich tygodniach o ponad 160 lat. Wielu armatorów zaczęło bowiem przekierowywać swoje jednostki z trasy prowadzącej przez Morze Czerwone i Kanał Sueski na trasę wokół Afryki. Te zmiany objęły statki mające na swoich pokładach towary warte około 200 mld dol. Przyczyniło się to również do wzrostu stawek za fracht morski. Na przełomie roku w ciągu tygodnia stawka za przewóz kontenera z Azji Wschodniej do Europy Północnej wzrosła około dwukrotnie, do 4000 dol. Średnia cena na trasie Azja Wschodnia–porty śródziemnomorskie skoczyła do 5175 dol., a niektórzy przewoźnicy żądali 6000 dol. za kontener. Na pewno nie ułatwi to walki rządów i banków centralnych z inflacją.
Czytaj więcej
Ataki Hutich na okręty na Morzu Czerwonym przyczyniły się już do ponad dwukrotnego wzrostu cen frachtu z Azji Wschodniej do portów europejskich. Amerykanie i Brytyjczycy odpowiedzieli na to bombardowaniem pozycji jemeńskich rebeliantów.
– Biorąc pod uwagę nagły ruch wzrostowy stawek za fracht, powinniśmy się spodziewać, że te wyższe koszty transportu będą odczuwalne w łańcuchach dostaw i przez konsumentów w pierwszym kwartale. Spółki pamiętają chaos w łańcuchach dostaw w latach 2021–2022 i teraz wcześniej dostosują swoje ceny – twierdzi Alan Baer, prezes morskiej firmy przewozowej OL-USA.