Wcześniej tę trasę zaczął omijać niemiecki Happag Lloyd. I kilku innych przewoźników. Kolejne decyzje mają zostać podjęte w najbliższy poniedziałek. Morze Czerwone to jeden z najważniejszych na świecie szlaków transportu ropy i paliw. Decyzje armatorów zapadły po serii ataków na statki wystrzelone z części Jemenu kontrolowanej przez Huti – ruch rebeliantów wspierany przez Iran. Grupa ta zadeklarowała wsparcie dla Hamasu i grozi, że będzie atakowała wszystkie statki płynące do Izraela.
Czytaj więcej
Pocisk wystrzelony z kontrolowanego przez ruch Huti terytorium Jemenu uderzył w pływający pod banderą Liberii statek Al Jasrah należący do Niemiec, powodując pożar, ale bez ofiar w ludziach – poinformował Reutera amerykański urzędnik resortu obrony.
Dotkliwe straty armatorów
Dla Egiptu, to dotkliwy cios. Przychody z udostępniania dla żeglugi Kanału Sueskiego stanowią potężną pozycję w budżecie tego kraju. Stawka za skorzystanie z możliwości skrócenia rejsu z Azji do Europy, wynosi od 400 tys. do 700 tys. dolarów, zależnie od wielkości statku.
Dla europejskich firm przed świętami, to fatalna wiadomość. Podróż z Azji do Europy przez Morze Czerwone i Kanał Sueski trwa 7-10 dni, zależnie od tego z jaką prędkością płynie statek. Konieczność zmiany trasy i opłynięcie Afryki wydłuża ją przynajmniej o 2 tygodnie. Boże Narodzenie jest za tydzień, Nowy Rok za 15 dni. W ostatni piątek został zaatakowany statek Hapag-Lloyd.
Z kolei w oświadczeniu Maersk, jednego z największych przedsiębiorstw żeglugowych na świecie, czytamy: „Niedawne ataki na statki handlowe w tym regionie są alarmujące i stanowią poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa i ochrony marynarzy. W następstwie incydentu, z udziałem Maersk Gibraltar i kolejnego piątkowego ataku na kontenerowiec, poinstruowaliśmy wszystkie statki Maersk, które mają przepłynąć przez cieśninę Bab al-Mandab, aby wstrzymały tę podróż do odwołania”.