Kryzys na Morzu Czerwonym. Duże firmy rezygnują z tej trasy

Duński armator Maersk jest kolejną firmą, która rezygnuje z wpływania na wody Morza Czerwonego. Powodem jest troska o bezpieczeństwo transportu.

Publikacja: 16.12.2023 14:53

Duński armator Maersk jest kolejną firmą, która rezygnuje z wpływania na wody Morza Czerwonego

Duński armator Maersk jest kolejną firmą, która rezygnuje z wpływania na wody Morza Czerwonego

Foto: Bloomberg

Wcześniej tę trasę zaczął omijać niemiecki Happag Lloyd. I kilku innych przewoźników. Kolejne decyzje mają zostać podjęte w najbliższy poniedziałek. Morze Czerwone to jeden z najważniejszych na świecie szlaków transportu ropy i paliw. Decyzje armatorów zapadły po serii ataków na statki wystrzelone z części Jemenu kontrolowanej przez Huti – ruch rebeliantów wspierany przez Iran. Grupa ta zadeklarowała wsparcie dla Hamasu i grozi, że będzie atakowała wszystkie statki płynące do Izraela.

Czytaj więcej

Pocisk wystrzelony z Jemenu trafił w niemiecki kontenerowiec

Dotkliwe straty armatorów

Dla Egiptu, to dotkliwy cios. Przychody z udostępniania dla żeglugi Kanału Sueskiego stanowią potężną pozycję w budżecie tego kraju. Stawka za skorzystanie z możliwości skrócenia rejsu z Azji do Europy, wynosi od 400 tys. do 700 tys. dolarów, zależnie od wielkości statku.

Dla europejskich firm przed świętami, to fatalna wiadomość. Podróż z Azji do Europy przez Morze Czerwone i Kanał Sueski trwa 7-10 dni, zależnie od tego z jaką prędkością płynie statek. Konieczność zmiany trasy i opłynięcie Afryki wydłuża ją przynajmniej o 2 tygodnie. Boże Narodzenie jest za tydzień, Nowy Rok za 15 dni. W ostatni piątek został zaatakowany statek Hapag-Lloyd.

Z kolei w oświadczeniu Maersk, jednego z największych przedsiębiorstw żeglugowych na świecie, czytamy: „Niedawne ataki na statki handlowe w tym regionie są alarmujące i stanowią poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa i ochrony marynarzy. W następstwie incydentu, z udziałem Maersk Gibraltar i kolejnego piątkowego ataku na kontenerowiec, poinstruowaliśmy wszystkie statki Maersk, które mają przepłynąć przez cieśninę Bab al-Mandab, aby wstrzymały podróż do odwołania”.

Czytaj więcej

Jemen atakuje Arabię. Ropa gwałtownie drożeje

Cieśnina Bab al-Mandab – znana również jako Brama Łez – to kanał o szerokości 32 km już wcześniej znany z tego, że jest niebezpieczny w żegludze.Leży pomiędzy Jemenem na Półwyspie Arabskim a Dżibuti i Erytreą na afrykańskim wybrzeżu.Jest to trasa, którą statki mogą dotrzeć do Kanału Sueskiego od południa, ale i sama w sobie jest głównym szlakiem żeglugowym. Unikanie tej drogi oznacza, że ​​statki muszą płynąć znacznie dłuższymi trasami, najczęściej opływając południową Afrykę.

Cieśniną Bab al-Mandab co roku przepływa około 17 tysięcy statków z ładunkami stanowiącymi 10 proc. światowego handlu.

Oprócz incydentów z jednostkami Maerska i Hapag-Lloyd, co najmniej dwa inne statki towarowe w cieśninie zostały zaatakowane w ostatni piątek. Według informacji służb amerykańskich jeden z nich został trafiony dronem, a drugi rakietami. Za oba ataki Amerykanie obwiniają Huti. Rebelianci z Huti nie potwierdzili wprawdzie użycia do ataku dronów, ale nie ukrywali, że rzeczywiście wystrzelili rakiety w stronę statków. Ugrupowanie to kontroluje część Jemenu od czasu przejęcia władzy w 2014 r., co w efekcie wywołało trwającą tam wojnę domową.

Żegluga międzynarodowa zagrożona

Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan podróżujący teraz po Bliskim Wschodzie, że Huti zagrażają żegludze na Morzu Czerwonym, które jest kluczowe do transportu ropy i towarów.  — Stany Zjednoczone współpracują ze społecznością międzynarodową, partnerami z regionu i z całego świata, aby uporać się z tym zagrożeniem” – powiedział.

Czytaj więcej

Jemen: Tragedia w czasie dystrybucji pomocy wartej 9 dolarów. 78 osób nie żyje

Konflikt między Huti a społecznością międzynarodową zaostrzył się w ciągu kilku ostatnich tygodni. Na początku grudnia amerykański okręt wojenny zniszczył trzy drony wystrzelone z terytorium kontrolowanego przez Huti w Jemenie po tym, jak trzy statki handlowe zostały zaatakowane na Morzu Czerwonym.

Na kilka dni przed tym incydentem Stany Zjednoczone podały, że inny okręt wojenny schwytał uzbrojonych mężczyzn, którzy wcześniej porwali połączony z Izraelem tankowiec u wybrzeży Jemenu.W zeszłym miesiącu Huti opublikowali materiał wideo przedstawiający uzbrojonych mężczyzn wyskakujących z helikoptera i opanowujących statek towarowy na południowym Morzu Czerwonym.

Wcześniej tę trasę zaczął omijać niemiecki Happag Lloyd. I kilku innych przewoźników. Kolejne decyzje mają zostać podjęte w najbliższy poniedziałek. Morze Czerwone to jeden z najważniejszych na świecie szlaków transportu ropy i paliw. Decyzje armatorów zapadły po serii ataków na statki wystrzelone z części Jemenu kontrolowanej przez Huti – ruch rebeliantów wspierany przez Iran. Grupa ta zadeklarowała wsparcie dla Hamasu i grozi, że będzie atakowała wszystkie statki płynące do Izraela.

Pozostało 89% artykułu
Transport
Zdesperowani Rosjanie szukają samolotów. Proszą o pomoc Kuwejt i Katar
Transport
Będzie co przenosić do CPK. Rekordy na Lotnisku Chopina
Transport
Wielkie cięcia w Boeingu. Na początek do zwolnienia ci, którzy strajkowali
Transport
Są plany rozbudowy Lotniska Chopina, ale bez wielkiego rozmachu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Transport
Jedwabny Szlak w Ameryce Południowej. Chiński megaport w Peru