Czy jest pan zaskoczony, że po lecie niektóre z dużych europejskich lotnisk znów mają kłopoty?
Kłopoty ma nadal Schiphol w Amsterdamie, chociaż mieliśmy nadzieję, że po lecie sytuacja zacznie wracać do normy, bo lotnisko wprowadziło szereg środków i ograniczeń. W innych portach sytuacja powoli normalizuje się. Niestety, podczas pandemii było tak, że rządy znacznie więcej pieniędzy wydały na wspieranie linii lotniczych, a o lotniska zadbały w znacznie mniejszym stopniu. Rozumiem, że zamysł był taki: pieniądze, jakie otrzymali przewoźnicy, pośrednio spłyną do lotnisk. Tymczasem nic takiego się nie stało, więc lotniska były zmuszone do cięcia kosztów, czego skutki zobaczyliśmy tego lata. Niestety, zasada jest taka, że dostajesz to, za co zapłaciłeś.
I najprościej było im zwolnić ludzi, dla których nie mieli pracy?
Nie mieli wyboru. To nie dlatego, żeby poprawić swoją sytuację finansową. Linie lotnicze w Europie dostały łącznie ponad 30 mld euro pomocy publicznej, podczas gdy lotniska niespełna 5 mld euro. W sytuacji, kiedy ktoś nie otrzymuje wsparcia, otrzymuje je zbyt późno lub przez zbyt krótki czas, nie ma wyjścia, jak zdecydowanie się na drastyczne środki. Inny powód to zadłużenie europejskich lotnisk, które w czasie pandemii urosło o 60 mld euro. Ten dług został zaciągnięty w prywatnych instytucjach finansowych, a nie w kasie państwowej, więc musi zostać spłacony, co niekorzystnie wpłynie na nasze możliwości inwestowania. A przecież jesteśmy u progu rewolucji technologicznej i cyfryzacji usług lotniczych. W tej chwili lotniska wyczerpały już wszystkie możliwości cięcia kosztów. Tutaj doszliśmy do ściany. Dalsze cięcia byłyby równoznaczne z zagrożeniami dla operacji lotniczych.
To wszystko odbywa się w sytuacji, kiedy ruch pasażerski powraca, dane za ostatnie miesiące są zdecydowanie optymistyczne. Niestety, za tymi liczbami nie idzie powrót przychodów, jakie mieliśmy przed pandemią, a odbudowa ruchu odbywa się po wielkich kosztach. Popyt na podróże skoncentrował się na kilku dniach i nie rozłożył się równomiernie. Lotniska więc muszą dzielić moce, rozkładać prace zespołów, tak aby możliwie bezproblemowo obsłużyć szczyty popytu na latanie. I to jest bardzo kosztowne.