Skrajnym przykładem tego, co może się wydarzyć jest oczywiście zestrzelenie przez separatystów rosyjskich samolotu Malaysian Airlines w 2014 roku, po zajęciu przez Rosję Krymu.
Teraz EASA wskazuje, że zagrożeń wynikających z toczącej się wojny w Ukrainie jest przynajmniej 20. I każde z nich może spowodować dramatyczne konsekwencje. Dotyczą one nawigacji, zagrożenia błędem ludzkim oraz brakami w infrastrukturze.
Wszystkie one stanowią potężne zagrożenie dla samolotów pasażerskich, które np. mogą nie być właściwie rozpoznane jako maszyny cywilne. Ze względu na zamknięcie znacznej części przestrzeni powietrznej korytarze przelotów są teraz znacznie bardziej zatłoczone, niż było to wówczas, kiedy przestrzeń lotnicza nad Ukrainą była otwarta, a nad Syberią odbywał się normalny ruch, na którym zresztą Rosja solidnie zarabiała. „Takich lotów, które odbywają się nad neutralnymi wodami jest obecnie znacznie więcej. Z tego powodu kontrolerzy lotów mają odpowiednio więcej pracy” — wskazuje EASA. Agencja dodaje, że nawigacja satelitarna może zostać przerwana i istnieje ogromne zagrożenie cyberatakami. Takie incydenty zostały już wykryte na północy Europy, kiedy piloci raportowali o „dziwnych zakłóceniach w komunikacji”. Ryzyko dotyczy również lotnisk cywilnych, które są wykorzystywane również przez wojsko. A załogi mogą być wystawione na poważne niebezpieczeństwo, zwłaszcza że w niektórych wypadkach ich umiejętności nie są już takie, jak to było przed pandemią.
Czytaj więcej
Piloci cywilnych samolotów informują o zakłócaniu przez Rosjan satelitarnej nawigacji lotniczej. W ten sposób chcą się zabezpieczyć się przed atakami rakietowymi na przemieszczające się wojsko i sprzęt.
Kolejnym zagrożeniem jest wykorzystywanie przez Rosjan nielegalnie przejętych samolotów, które z powodu nałożonych sankcji nie są odpowiednio serwisowane. Tym samym ich kondycja z czasem będzie się pogarszać. „Będziemy mieli do czynienia z sytuacją, kiedy części zamienne będą kanibalizowane, a niestosowanie się do bardzo konkretnych zasad przeglądów samolotów i wykorzystywanie niecertyfikowanych komponentów stanie się poważnym zagrożeniem” — pisze EASA.