„Rohtko”: Kryptowaluta życia

Spektakularna jak koncert Rammstein i inspirująca jak spektakle Lupy jest teatralna megaprodukcja „Rohtko” Łukasza Twarkowskiego pokazana na Boskiej Komedii w Krakowie.

Publikacja: 14.12.2022 03:00

„Rohtko” Łukasza Twarkowskiego

„Rohtko” Łukasza Twarkowskiego

Foto: Mat. Pras.

„Nothing Compares 2 U” Sinéad O’Connor podkreślało wyjątkowość spektaklu, gdy liczny łotewsko-polski zespół twórców, aktorów i multimedialnej ekipy przyjmował stojącą owację w opolskim Teatrze im. Kochanowskiego, który z łotewskim z Teatrem Dailes w Rydze wyprodukował bezprecedensowy spektakl. Inspirowany biografią Marka Rothko (1903-1970), jednego z najbardziej wpływowych i najdroższych twórców sztuki nowoczesnej.

Oryginał czy kopia

Megaprodukacja o budżecie blisko 1,5 mln zł ze scenografią Fabien Lede, pokazywana na obrotówce - z wieloma mansjonami, w których oglądamy restauracje, galerie i apartamenty Nowego Jorku - robi wrażenie również grą świateł i projekcjami, zaś muzyka Lubomira Grzelaka, kontemplacyjna, jak i techno, współtworzy fantazję o wielkiej sztuce, jak i wbija w fotel. Nic dziwnego, że spektakl jest mrocznym przedmiotem pożądania dyrektorów festiwali na całym świecie, z zaproszeniami do Montrealu, Aten, Paryża, żadna bowiem transmisja VOD nie zastąpi oglądania na żywo „Rohtko”, którego tematem jest, nomen omen, specyfika arcydzieło sztuki.



Reżyser wraz z autorką scenariusza Anką Herbut równolegle prowadzą wiele, komentujących się narracji, zestawiając w ironicznym kontraście kwestie zależności artystów od biznesu i wielkich pieniędzy, wyjątkowości obrazów, ale też spekulacyjnego charakteru aukcji, który przypomina giełdę, czarny rynek, handel narkotykami czy ostatnio kryptowalutami. Gdy zaś artyści tak jak Rothko nie chcą wchodzić w układy z biznesem, pojawiają się mistrzowskie falsyfikaty lub niewymienialne tokeny NFT.


Punktem wyjścia jest sprzedanie przez uznaną dilerkę sztuki szefowi prestiżowego domu aukcyjnego Sotheby’s obrazu Rothko „Bez tytułu” za 8,5 mln dolarów, który okazał się falsyfikatem. A jeśli najwybitniejsi specjaliści nie poznali się na kopii - padają pytania, co sprawia, że wokół jednego obrazu rodzi się kult podziwu i pieniądza, zaś inne pozostaje niedostrzeżony; czy fejk może wywoływać silne emocje jak oryginał; czy może przyczyną kultu jest wysokość wydanej kwoty? 




Można te pytania traktować szerzej: co decyduje o naszym przetrwaniu, powodzeniu, intuicji lub społecznych hierarchiach? Zaś w granych symultanicznie lub na zmianę wątkach znaczenie ma zarówno współczesna teoria sztuki, jak i jej chińska tradycja. Twórcy spektaklu nawiązują do publikacji „New Scientist”, która dowodziła, że tekst pisany może zostać zrozumiany nawet jeśli przestawimy litery wewnątrz słowa – tak jak w tytule „Rohtko”, co oznacza że mamy dużą tolerancję dla fejków, zaś chińska koncepcja shanzhai neguje podział na kopię i oryginał. 
W spektaklu prowokującym do intelektualnych spekulacji robi się gęsto od znaczeń, tym bardziej, że Twarkowski pokazuje swoich bohaterów w wielu czasach, żongluje treściami, zaś mansjonami chińskiego baru oraz eksluzywnej restauracji Mr Chow, gdzie spotykała się nowojorska bohema - obraca niczym kostką Rubika. Oglądamy prostopadłościan restauracji, potem porozdzielany na sale, mieszkanie artysty oraz galerię sztuki. Obrotówka kręci się jak w kalejdoskopie.

Jak sprzedać siebie

W pierwszym akcie Rothko niczym bohater bernhardowskich inscenizacji Krystiana Lupy, którego Twarkowski był asystentem, z pogardą odrzuca lukratywne zlecenie namalowania „250 metrów arcydzieł”. Kamery wychwytują każdy detal chińskiej restauracji i cesarskiej gry łotewskich aktorów. To jest uczta w stylu slowfood, gdzie każdy kęs teatralnego dania przyprawia o rozkosz. Podobnie jak skromność rozmowy na drugim planie. Polski bezdomny aktor, który mieszka w parku, tłumaczy dlaczego powinien zagrać Rothko i dlaczego teatr ma większą wartość niż film, który jest przecież lepiej płatny. Pośrednio otrzymujemy odpowiedź, dlaczego Twarkowski uprawia teatr, łącząc go na scenie z filmem, transmitując niezwykle intymną grę na gigantyczny ekran: otóż każdy wieczór w teatrze podobnie jak dzieła mistrzów są niepowtarzalne. Nie da się go powtórzyć.


Drugi akt pokazuje rewers tego myślenia. Tym razem Twarkowski użył konwencji Tarantino. Menedżer z fundacji im. Rothko ma tajemniczą propozycję dla performerki, dorabiającej w chińskiej restauracji. Zanim propozycja padnie możemy oglądać, umierając jednocześnie ze śmiechu i z niecierpliwości, dwudziestominutową scenę kolacji, gdy w filatelistycznych zbliżeniach galerzysta zamawia wino, smakuje każdy kęs dania, rozmawia z kelnerem, zaś performerka prezentuje dobrą minę do złej gry, oczekując na to aż padną długooczekiwane słowa. Jesteśmy świadkami współczesnej redefinicji związków sztuki i biznesu: dziś musi być jak seks, z którego satysfakcję ma dwójka partnerów. We wcześniejszej scenie Rothko krzyczał oburzony, że nie zgadzał się, na to by sztuka pier…. ła się z pieniędzmi.


Jedno się nie zmienia: Rothko zakończył buntownicze życie samobójstwem, podobnie jak łotewska performerka, która chciała stworzyć „Kolekcję łez” uronionych na widok dzieł Rothko. My zaś sami musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest sztuką, co nas wzrusza, czy mamy swój świat czy kierujemy się cenami z aukcji. Twarkowski bierze całość w klamrę symbolu dzisiejszego handlu, którym jest Volt. Kurier tej firmy dostarcza w termoizolacyjnej torbie makietę, która jest jednocześnie restauracją i galerią. W magmie dzisiejszego świata coraz trudniej odseparować niezależną wartość artystyczną od przebóstwianej konsumpcji nakręcającej prosperitę, o której wspomniany w spektaklu Warhol mówi: „Biznes jest największą sztuka”. Czy dlatego, że wszyscy naciągają wszystkich, by sprzedać siebie i zarobić jak najwięcej?

„Nothing Compares 2 U” Sinéad O’Connor podkreślało wyjątkowość spektaklu, gdy liczny łotewsko-polski zespół twórców, aktorów i multimedialnej ekipy przyjmował stojącą owację w opolskim Teatrze im. Kochanowskiego, który z łotewskim z Teatrem Dailes w Rydze wyprodukował bezprecedensowy spektakl. Inspirowany biografią Marka Rothko (1903-1970), jednego z najbardziej wpływowych i najdroższych twórców sztuki nowoczesnej.

Oryginał czy kopia

Pozostało 93% artykułu
Teatr
Premiera „Boeing Boeing” oraz jubileusz Mikołaja Krawczyka w Teatrze Capitol
Teatr
Putin już bombarduje Polskę – w legnickim teatrze
Teatr
Okropny „Faust” Wojciecha Farugi w Teatrze Narodowym
Teatr
Najważniejsza niemiecka nagroda teatralna, "Der Faust", dla Łukasza Twarkowskiego za multimedia
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Teatr
Największy książkowy bestseller ostatnich lat w teatrze. „Chłopki" w Legnicy