Wiodącą siłą pozostaną chadecy (z PO i PSL), za nimi socjaliści (z SLD i Wiosną), liberałowie, Zieloni, eurosceptycy i – dopiero na 6. miejscu – konserwatyści na czele z PiS. Na końcu znajdzie się grupa komunistyczna.
Słabsi chadecy
Parlament będzie bardziej rozdrobniony niż ten z kadencji 2014–2019, co oznacza na początek trudniejsze negocjacje w sprawie kandydata na szefa Komisji Europejskiej. Trudniej też będzie o budowanie koalicji większościowych na rzecz nowych projektów legislacyjnych. W przeszłości wystarczyła umowa chadeków z socjalistami, teraz do porozumienia muszą się włączyć liberałowie i Zieloni.
W PE głosowania przebiegają zasadniczo według linii partyjnych, a nie narodowych. Każda frakcja musi mieć przynajmniej 25 eurodeputowanych reprezentujących minimum siedem państw. Na razie wiadomo na pewno, że takich grup politycznych będzie siedem i będą one mniej lub bardziej zmodyfikowanymi kopiami tych z poprzedniej kadencji.
Zobacz także: Donald Tusk grzebie azylową solidarność
Na pierwszym miejscu pozostaje Europejska Partia Ludowa, choć jej dominacja jest mniejsza niż w poprzedniej kadencji. Jej szefem pozostaje Niemiec Manfred Weber. Zmiana nastąpi tylko wtedy, jeśli Weber zostanie szefem Komisji Europejskiej lub – w razie fiaska tej batalii – np. szefem Parlamentu Europejskiego. Do EPL należą PO i PSL, które stanowią drugą co do wielkości delegację narodową. To daje im prawo do ubiegania się o ważne stanowiska w Parlamencie.