Tylko w Macapa, stolicy stanu Amapa, jak się podejrzewa, prawie 8 tys. osób otrzymuje zapłatę w instytucjach samorządowych, choć w nich nie pracuje – podał dziennik „Correio Braziliense". Sprawa funkcjonariuszy-zjaw stała się głośna, kiedy gazeta ujawniła niedawno, że w brazylijskim parlamencie przez 22 lata zarabiał ktoś, kto nic tam nie robił. Okazało się, że takich spraw było więcej. Mimo że niektóre z nich kosztowały podatników setki tysięcy reali, niemal wszystkie uszły sprawcom bezkarnie, ponieważ uległy przedawnieniu.
Obecnie Ministerstwo Spraw Publicznych zabrało się do ostatecznego rozwiązania kwestii funkcjonariuszy-zjaw ze zdwojoną gorliwością.
Do sposobów najczęściej stosowanych przez nieuczciwych funkcjonariuszy należy fikcyjne zatrudnianie się, zatrudnianie się na kilku posadach jednocześnie lub pobieranie zapłaty w czasie długotrwałego wyjazdu, na przykład na studia za granicę.
Jak wynika z oficjalnych danych, w liczącej 190 mln mieszkańców Brazylii funkcjonariuszy publicznych jest około 5 mln. Stanowią 12 proc. ogółu zatrudnionych. Choć liczba funkcjonariuszy rośnie, nie stanowią oni ciężaru dla Skarbu Państwa – zapewnia Paulo Ziulkoski, prezes Krajowej Konfederacji Samorządów (CNM).
Znaczące grono wśród funkcjonariuszy publicznych tworzą urzędnicy. O ile z utrzymaniem ich państwo sobie radzi, o tyle ze skutkami ich pracy ma coraz więcej kłopotów. Biurokracja jest jedną z największych przeszkód utrudniających rozwój kraju. Na zgromadzenie wszystkich dokumentów potrzebnych do założenia własnego przedsiębiorstwa trzeba poświęcić nawet cztery miesiące.