"Rzeczpospolita": Po dwóch dniach rozmów w Warszawie ma pan wrażenie, że na szczycie 10 grudnia zostanie przełamane weto Polski i Węgier w sprawie budżetu UE, dojdzie do porozumienia?
Juan Gonzalez-Barba: Moi polscy rozmówcy twierdzili, że są tu pesymistami ale ja jestem umiarkowanym optymistą. Dlaczego? Bo trwają negocjacje i są to negocjacje realistyczne. Każdy wie, że formuła powiązania wypłat z przestrzeganiem praworządności, owoc kompromisu między Parlamentem Europejskim i niemieckim przewodnictwem, nie może już być zmieniona. Wszyscy koncentrują się więc na tym, jak w inny sposób wyjść naprzeciw oczekiwaniom Polski i Węgier tak, aby nawet, jeśli te kraj nie są zadowolone ze wspomnianej formuły, to jednak zniosły weto.
Chodzi o deklaracje przywódców UE o interpretacji tej formuły?
Istnieją tu dwie-trzy możliwości, w tym deklaracja interpretacyjna. Nie są to pomysły wzajemnie sprzeczne, raczej się uzupełniają. Nie chce jednak wchodzić w szczegóły: jesteśmy w środku rozmów Niemiec z Polską i Węgrami. Ale podkreślam: obie strony prowadzą rokowania w dobrej wierze i trzymając się tego, co realnie możliwe.
Fundusz Odbudowy to pomysł premiera Pedro Sancheza, który od jego pojawienia się w kwietniu do trwającego cztery doby szczytu UE w lipcu był blokowany przez premiera Holandii. Dziś Mark Rutte stał się głównym adwersarzem Polski i Węgier. I on pójdzie na ustępstwa?