Polska z niepokojem przygląda się manewrom Zapad 2021. Czym się różnią od poprzednich?
W historii niepodległej Białorusi takie manewry po raz pierwszy odbyły się w 2009 r. W tym roku na białoruskich poligonach pojawiło się 2,8 tys. rosyjskich żołnierzy, a były lata, gdy pojawiało się nawet 5 tys. Rosjan. Razem z białoruskimi siłami ćwiczy tu około 13 tys. żołnierzy, co nie przekracza odpowiednich porozumień ograniczających ilość żołnierzy na podobnych manewrach w naszym regionie. Około 200 tys. żołnierzy, o których mówi Moskwa, ćwiczy więc na rosyjskich poligonach. Nowy jest jednak scenariusz tych ćwiczeń.
Jest tam mowa o „reakcji na próbę destabilizacji sytuacji”. Nazwy państw wymyślono, ale nietrudno się domyślić, że chodzi o Białoruś i kraje sąsiednie – Polskę i Litwę.
Na Białorusi zawsze były tysiące imigrantów próbujących przedostać się do UE.
Scenariusz jest zbieżny z sytuacją, którą Białoruś przeżywała jesienią ubiegłego roku. A więc gdyby protesty przekształciły się w jakiś opór zbrojny, pojawiłyby się tu bojówki i wspierani w jakiejkolwiek postaci przez Zachód dywersanci, z pomocą armii białoruskiej przychodzą rosyjskie wojska, a dokładniej 1. Armia Pancerna i 20. Gwardyjska Armia. Odpierają atak, niszczą wroga i kontratakują w ramach misji „zmuszenia do pokoju” państwa sąsiednie. Nowe też jest to, że na bardzo szeroką skalę jest używane lotnictwo, pojawiła się duża grupa rosyjskich śmigłowców. Ćwiczą walkę z dronami, ale to pokłosie wojny w Górskim Karabachu (były na dużą skalę używane przez Azerbejdżan – red.).