- Szedł po moście ze znajomą. Podjechał samochód i rozległy się strzały - mówi "Rzeczpospolitej" Jaszyn.
Kobieta jest w tej chwili przesłuchiwana w jednym z policyjnych samochodów stojących w pobliżu miejsca zabójstwa.
Na miejsce przybył naczelnik moskiewskiej policji. Policja ogłosiła akcję "Pierechwat", czyli pościg za sprawcami przestępstwa. Od wprowadzenia takiej akcji w połowie lat 90. nikogo w jej trakcie nie udało się zatrzymać.
Według informacji rosyjskich mediów Niemcow zginął od siedmiu strzałów z pistoletu w plecy. Agencja Interfax, powołując się na anonimowe źródło w MSW, pisze, że morderstwo "ma charakter zabójstwa na zamówienie". To samo mówi sekretarz prasowy Kremla Dmitrij Pieskow: "Putin powiedział, że to brutalne zabójstwo ma wszelkie znamiona mordu na zlecenie i ma wyłącznie prowokacyjny charakter".
Ostre słowa Kasjanowa
Na miejsce morderstwa zaczęli przyjeżdżać rosyjscy opozycjoniści. Przyjechał m.in. były premier Michaił Kasjanow, obecnie równiez w opozycji do Putina. W ostrej, emocjonalnej wypowiedzi zasugerował, że było to morderstwo polityczne: - To jest bandytyzm poza granicami wyobraźni. 50 metrów od muru Kremla leży mój przyjaciel Borys Niemcow. Rosja dożyła do czasów, gdy ludzi zabijają pod Kremlem (uważanym za najbezpieczniejsze miejsce w Rosji, ze względu na silną ochronę - red.). To jest szok, jak Rosja mogła do tego dopuścić. Kto jest winien? Odpowiedź jest jasna. Rosjanie nie mogą żyć w takiej atmosferze, gdy rozstrzeliwują ludzi w centrum Moskwy za prawo do wyrazania swego zdania - mówił Kasjanow. Powiedział również, że "o żadnych groźbach, czy też śledzeniu Niemcow nic mi nie mówił".