– W spokojnym tonie zadałam rzeczowe pytanie. A premier, zamiast na nie odpowiedzieć, napadł na wdowy i sieroty – relacjonuje "Rz" Ewa Kochanowska, żona tragicznie zmarłego 10 kwietnia pod Smoleńskiem rzecznika praw obywatelskich.
Na sobotnim spotkaniu bliskich ofiar z szefem rządu Donaldem Tuskiem i ministrami jego gabinetu w Kancelarii Premiera rodziny miały nadzieję usłyszeć odpowiedzi na konkretne pytania zadane wcześniej, m.in. e#-mailem. Na to zadane przez Kochanowską, Tusk miał odpowiedzieć, że "jest bezczelne".
Kochanowska nawiązała do słów, jakie padły podczas niedawnego wysłuchania publicznego w Brukseli w sprawie katastrofy smoleńskiej, gdzie wypowiadała się jej córka Marta. Po jej wystąpieniu europoseł, były prezydent Litwy Vytautas Landsbergis, powiedział: "Pani życie jest zagrożone, proszę uważać, zwłaszcza jak pani będzie jechać samochodem".
– Na sali było 400 osób. Wszyscy to słyszeli. Uznałam za zasadne zapytać premiera, czy taka sytuacja jest możliwa i czy ma jakąś wiedzę na ten temat – wyjaśnia "Rz" Kochanowska. – Ale usłyszałam, że moje pytanie jest bezczelne.
Rzecznik rządu Paweł Graś tłumaczył wczoraj w TVN 24: – Na spotkaniu pojawiła się insynuacja, że rząd planuje zamachy na tych, którzy dociekają prawdy o katastrofie. W tym widzę coś niepojętego.