Dwa lata temu 99-letnia dzisiaj Irmgard Furchner została skazana na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Jako młoda dziewczyna pracowała w obozie w charakterze sekretarki. – Jej praca była niezbędna do zorganizowania obozu i przeprowadzenia okrutnych, systematycznych aktów mordu – brzmiała argumentacja sądu pierwszej instancji, podtrzymana w orzeczeniu apelacyjnym.
Sąd zastosował wobec niej procedurę dla młodocianych, gdyż pracując w Stutthofie, miała mniej niż 21 lat. Stąd tak łagodny wyrok.
Niemiecki trybunał odrzucił apelację ws. skazania byłej sekretarki z obozu koncentracyjnego Stutthof
– Na tym wyroku kończy się etap ścigania w Niemczech zbrodniarzy nazistowskich. Jest kolejnym w ostatnich latach, mocno spóźnionym. Wyroki te przyczyniły się jednak do podtrzymania społecznej pamięci o tamtych wydarzeniach – mówi „Rzeczpospolitej” Rajmund Niwiński, adwokat z Düsseldorfu. W procesie Furchner reprezentował siedmiu polskich obywateli, członków ruchu oporu, którzy trafili do Stutthofu po upadku powstania warszawskiego.
Czytaj więcej
Niemieckie archiwum zwraca rodzinom osobiste rzeczy ofiar wojny. To dla bliskich ważne pamiątki, ale i szansa na odtworzenie losów tych, którzy nie wrócili.
Ma nadzieję, że zamknięcie etapu ścigania zbrodni hitlerowskich w Niemczech nie będzie równoznaczne objęciem tego okresu niemieckiej historii zasłoną milczenia. Jednak na pytanie zadane dwa lata temu przez badaczy Uniwersytetu Bielefeld, czy czas już odciąć grubą kreską narodowosocjalistyczną przeszłość Niemiec, ponad 56,1 proc. odpowiada przecząco, ale 25,6 proc. - że tak należy zrobić. Tak widzą to w zasadzie także młodzi ludzie w wieku 16–30 lat.