Jakie są granice niemieckiej gościnności? Politykom nie podoba się to, że Ukraińcy pobierają zasiłki

Żyjąc z hojnych zasiłków, zdecydowana większość ukraińskich uchodźców nie myśli o podejmowaniu pracy. Nie podoba się to w Niemczech nie tylko prawicowym politykom.

Publikacja: 26.06.2024 04:30

Ukraińskie flagi na antywojennej demonstracji w Berlinie

Ukraińskie flagi na antywojennej demonstracji w Berlinie

Foto: Adobe Stock

Niepracujący uchodźcy z Ukrainy powinni zostać odesłani do domu, ogłosił właśnie Aleksander Dobrint, szef grupy parlamentarnej CSU w Bundestagu.

– Ponad dwa lata po rozpoczęciu wojny musi obowiązywać zasada: rozpoczęcie pracy w Niemczech lub powrót do bezpiecznych obszarów zachodniej Ukrainy – powiedział Dobrint kilka dni temu w „Bild am Sonntag”. Taka wypowiedź spotkała się z krytyką partii koalicji rządowej oraz aplauzem ugrupowań populistycznych z prawej oraz lewej strony sceny politycznej.

723 tys. uchodźców z Ukrainy korzysta w Niemczech z zasiłków dla bezrobotnych w takiej wysokości jak obywatele RFN

W Niemczech przebywa obecnie 1,3 mln osób z ukraińskim obywatelstwem, z tego dwie trzecie to kobiety. 855 tys. osób jest w wieku produkcyjnym, jednak 723 tys. korzystało z zasiłków dla bezrobotnych, tzw. Bürgergeld, w takiej samej wysokości jak obywatele RFN.

Czytaj więcej

Niemiecka opozycja chce wysłać na Ukrainę taurusy, kanclerz ciągle się opiera

Mowa o miesięcznych świadczeniach w wysokości 502 ero dla osób samotnych, 902 euro dla pary plus 318–420 euro na każde dziecko. Wypłacane są też fundusze na pokrycie kosztów mieszkania i ogrzewania. Do tego dochodzi ubezpieczenie społeczne pokrywające koszty leczenia, w tym dentysty.

Świadczenia w tej wysokości określił rząd po inwazji rosyjskiej na Ukrainę, chociaż nie był do tego prawnie zobowiązany. Za takie pieniądze wielu przybyszom z Ukrainy żyje się lepiej niż we własnym kraju.

Dlaczego tylu uchodźców z Ukrainy w Niemczech nie pracuje?

Wielu z nich, jak i wielu obywatelom RFN, nie opłaca się pracować przy tak hojnych zasiłkach oferowanych przez niemiecki model państwa opiekuńczego, z którego Niemcy są tak dumni. Oczywiście nie brak nadużyć w postaci tzw. turystyki zasiłkowej, czyli podróży z Ukrainy do Niemiec wyłącznie po pieniądze z Bürgergeld.

Ale jest też faktem, iż wśród uchodźców z Ukrainy są tysiące dzieci wymagających opieki ze strony kobiet, które nie są zainteresowane żadną pracą.

Nikt w zasadzie nie krytykuje otwarcie samej wysokości świadczeń. Chodzi o niski procent zatrudnionych Ukraińców i Ukrainek. Dla porównania w Polsce pracuje 65 proc. uchodźców z Ukrainy. Co ciekawe, w Danii ponad połowa przybyszów z Ukrainy także pracuje, mimo iż poziom świadczeń socjalnych jest porównywalny z niemieckim. 

Nie trudno zauważyć, że rozpoczęta w Niemczech dyskusja na temat świadczeń dla uchodźców wojennych z Ukrainy ma szereg innych przyczyn niż sam problem zatrudnienia.

Trwa wielka debata wywołana kryzysem budżetowym. W kasie państwowej brakuje do zamknięcia przyszłorocznego budżetu 30–50 mld euro i nie kto inny jak minister finansów z liberalnej FDP nie wyklucza cięć w wydatkach socjalnych. Równocześnie rośnie niezadowolenie społeczne związane z nieustającą falą nielegalnej imigracji. Niemcy działają od dziesięcioleci jak magnes dla imigrantów, azylantów, migrantów zarobkowych z całego świata, czego przyczyną są hojne świadczenia.

Kto krytukuje politykę imigracyjną w Niemczech?

Na krytyce polityki imigracyjnej kolejnych niemieckich rządów budują swą popularność partie populistyczne. Zarówno skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD), jak i nowo powstałe ugrupowanie skrajnej lewicy Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW).

AfD cieszy się rekordową popularnością na wschodzie Niemiec, gdzie w trzech landach odbędą się we wrześniu wybory do lokalnych parlamentów. Błyskawicznie zdobywa tam teren BSW. CSU na wschodnie Niemiec nie działa, lecz aktywne jest tam jej siostrzane ugrupowanie, CDU, które milczy w sprawie uchodźców z Ukrainy. 

W tym kontekście należy widzieć populistyczny apel CSU dotyczący odsyłania niepracujących Ukraińców do domu. Jest to element walki z AfD ze stony CSU, partii, która jeszcze stosunkowo niedawno zapewniała, że na prawo od niej jest tylko ściana.

Niepracujący uchodźcy z Ukrainy powinni zostać odesłani do domu, ogłosił właśnie Aleksander Dobrint, szef grupy parlamentarnej CSU w Bundestagu.

– Ponad dwa lata po rozpoczęciu wojny musi obowiązywać zasada: rozpoczęcie pracy w Niemczech lub powrót do bezpiecznych obszarów zachodniej Ukrainy – powiedział Dobrint kilka dni temu w „Bild am Sonntag”. Taka wypowiedź spotkała się z krytyką partii koalicji rządowej oraz aplauzem ugrupowań populistycznych z prawej oraz lewej strony sceny politycznej.

Pozostało 88% artykułu
Społeczeństwo
Przestępczość, bieda, narkotyki, brud. Brzydsza strona Brukseli
Podcast „Rzecz w tym”
Wybuchające pagery Hezbollahu. W co gra premier Izraela Beniamin Netanjahu?
Społeczeństwo
Władze Armenii informują o udaremnionej próbie zamachu stanu
Społeczeństwo
Kamala Harris miała wizerunek „Mamali”. W debacie pokazała, że potrafi brać udział w ostrych starciach
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Społeczeństwo
Wielka Brytania wprowadza opłatę za wjazd do kraju. Zapłacą też Polacy