Rząd walczy z piratami drogowymi, zaostrzając kary, tymczasem od sześciu lat politycy nie potrafią poradzić sobie z bezkarnością kierowców spoza Unii Europejskiej popełniających wykroczenie na drogach w Polsce. Problem nasilił się po wybuchu wojny w Ukrainie, kiedy do Polski w ciągu pierwszego tylko miesiąca (ostatnie dane z 23 marca) wjechało ponad 140 tys. samochodów osobowych z Ukrainy.
Pirat bez kary
Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, system fotoradarowy CANARD w okresie od 24 lutego do 12 czerwca 2022 r. zarejestrował aż 25,8 tys. naruszeń popełnionych pojazdami zarejestrowanymi w Ukrainie – to dane Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego (GITD), który rejestruje dwa najpoważniejsze naruszenia drogowe: przekroczenie prędkości i wjazd na czerwonym świetle.
Za nadmierną prędkość polski kierowca może stracić prawo jazdy. Ukraiński pozostaje bezkarny. Dlaczego? Polska nie ma dostępu do danych o właścicielu auta na ukraińskich tablicach, ale także z Białorusi czy Rosji. „W przypadku pojazdów zarejestrowanych poza terytorium UE, które nie są stroną dyrektywy ułatwiającej transgraniczną wymianę informacji dotyczących bezpieczeństwa drogowego oraz naruszeń z nim związanych (tzw. cross-border enforcement), brak jest możliwości pozyskania informacji o właścicielu pojazdu za pośrednictwem Krajowego Punktu Kontaktowego, a co za tym idzie wszczęcia czynności” – tłumaczy nam GITD.
Czytaj więcej
Kierowca z Passau został ukarany grzywną w wysokości 5 tys. euro po tym, jak został przyłapany przez policję na wykonywaniu wulgarnego gestu za kierownicą.
Choć Inspekcja zapewnia, że „podejmowane są działania zmierzające do ukarania sprawcy wykroczenia, w trakcie prowadzonych rutynowych kontroli drogowych”, efekty są mizerne. Od 24 lutego do 12 czerwca funkcjonariusze nałożyli tylko 42 mandaty karne dla kierujących pojazdami zarejestrowanymi w Ukrainie oraz cztery kolejne w trakcie czynności prowadzonych w siedzibie po osobistym stawiennictwie kierujących pojazdami.