Fortuna znów się uśmiecha do sędziego Nawackiego, który w lutym podczas zgromadzenia sędziów publicznie podarł projekt przedłożonej mu uchwały – za co miała go czekać dyscyplinarka. Fala wznosząca powróciła. Niedawno został członkiem komisji etyki sędziowskiej przy KRS, a teraz ponownie zwyciężył w konkursie organizowanym przez tę radę, na stanowisko w olsztyńskim sądzie okręgowym. I wydaje się, że świat prawniczy nad tą ostentacją przechodzi do porządku dziennego.
Teraz dyscyplinarki czekać mają kontrkandydatki sędziego Nawackiego, które w czasie przesłuchań w KRS wyraziły swój krytyczny pogląd na temat konstytucyjności i legalności Rady. Jej członek, poseł Arkadiusz Mularczyk zażądał, by prezydium KRS poprosiło sędziowskiego rzecznika dyscyplinarnego o przyjrzenie się tym wypowiedziom. Tak działa ustawa zwana kagańcową.
Czytaj także: Krajowa Rada Sądownictwa ponownie o awansie Macieja Nawackiego na sędziego sądu okręgowego
A to nie pierwsze podejście sędziego Nawackiego do awansu. Poprzednio wynik konkursu uchyliła nowa Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego wskazując, że dokonana przez innych członków KRS ocena jego sędziowskiej służby nie spełniała wymagań ustawowych – co może zostać uznane za brak bezstronności i niezawisłości. Sędziowskie awanse to także podwyżki – nigdy nie wygląda dobrze, gdy koledzy przyznają je kolegom.
Co ciekawe, opinia wydana przez KRS nie mówi o naruszeniu zasad niezawisłości i bezstronności przez (trwające od 2017 r. do dziś) członkostwo Macieja Nawackiego w Akademickim Klubie Obywatelskim im. Lecha Kaczyńskiego w Olsztynie. Można zaś było w niej wyczytać, że aby kandydat wyeliminował mankamenty w swym orzecznictwie w sprawach gospodarczych potrzeba jeszcze kilku lat – a wtedy jest szansa „na sprawne podejmowanie przemyślanych i rozważnych decyzji”.