Przeciwnie, stan epidemii ograniczył sądowe nawyki, zresztą przeciętny obywatel sprawę w sądzie ma raz na kilka albo kilkanaście lat i jego doświadczenia mogą być nieaktualne. Coraz rzadziej składamy pozew czy apelację w biurze podawczym sądu, gdzie można kupić znaczek opłaty sądowej, a pani z okienka doradzi, ile ona wynosi. Stronie mającej adwokata prawnik powie, co ma zrobić, choć wniesienie opłaty jest obowiązkiem strony i nieraz uiszcza ją, przekazując adwokatowi potwierdzenie.
Niestety, nawet prawnicy mają kłopoty z ciągłymi zmianami, a bez opłacenia pisma na czas sąd mu nie nada biegu, co skutkuje najczęściej przegraniem sprawy.
Czytaj też:
Kto wnosi sprawę do sądu, powinien wyłożyć, o co mu chodzi
Obecnie opłaty sądowe uiszcza się głównie przelewem na rachunek właściwego sądu albo w formie znaków opłaty sądowej o odpowiedniej wartości, czyli e-znakami, które można nabyć elektronicznie na portalu e-Płatności Ministerstwa Sprawiedliwości, pod adresem https://oplaty.ms.gov.pl. Wreszcie w formie wydruków na etykietach samoprzylepnych, w kasach sądowych lub samoobsługowym terminalu płatniczym umiejscowionym przynajmniej w większych sądach, np. budynku Sądu Okręgowego w Warszawie przy al. Solidarności.