W piątek minister sprawiedliwości Adam Bodnar przedstawił propozycje zmian w sądownictwie, które dotyczą przywrócenia ładu konstytucyjnego oraz statusu neosędziów.
Czytaj więcej
Rozwiązania dotyczące dalszego losu tzw. neosędziów i likwidacja dwóch Izb Sądu Najwyższego to główne założenia reformy przygotowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Szczegóły projektu ujawnił na konferencji prasowej minister Adam Bodnar.
Projekt MS: sędziowie mają powiedzieć, że "to był ich błąd życiowy"
W projekcie, który przedstawił resort sprawiedliwości, najważniejszym punktem jest uznanie, że spośród sędziów powołanych po 2018 roku wyróżniamy trzy grupy. Jak czytamy w komunikacie MS, ostatnia – trzecia grupa - to osoby, które awansowały w strukturze sądownictwa, bo "miały nieprzepartą wolę, by to zrobić. A jednocześnie nie można postawić im zarzutu udziału we wspólnym przedsięwzięciu tzw. common design". – W tym przypadku przewidujemy wprowadzenie instytucji tzw. czynnego żalu – zapowiedział minister Bodnar. – Jeśli osoby te złożą oświadczenie i powiedzą, że to był ich błąd życiowy, to dobrowolnie wracają do sądu, w którym wcześniej orzekali i nie są wszczynane wobec nich postępowania dyscyplinarne. Mogą oni od następnego dnia startować w nowych konkursach i ubiegać się o funkcjonowanie na nowych zasadach. W pewnym sensie uznajemy, że są rozgrzeszeni – mówił minister Bodnar i dodał, że dotyczy to odpowiednio 500 i 900 osób.
– Zostanie stworzony specjalny organ – Konsylium Dyscyplinarne – pełniący funkcję kolegialnego rzecznika dyscyplinarnego i ww. osoby zostaną ocenione z punktu widzenia naruszenia zasad etyki sędziowskiej – poinformował Adam Bodnar. Czyli zostaną wobec nich przeprowadzone postępowania dyscyplinarne.
Sędzia Igor Tuleya o czynnym żalu: To absolutnie niepotrzebne
Do tej propozycji odniósł się w radiowej Trójce warszawski sędzia Igor Tuleya. - Nigdy nie przypuszczałem, że Iustitia może bronić neo-sędziów, ale jeśli wymaganoby od kogokolwiek składanie tego rodzaju oświadczeń, to myślę, że stowarzyszenia sędziowskie stanęłyby w ich obronie – stwierdził. - Nigdy nie złożyłbym takiego oświadczenia – zaznaczył.