Ministerstwo Sprawiedliwości rozważa wprowadzenie w sądach biur obsługi sędziego. Wymaga to jednak większej liczby asystentów, pracowników i urzędników. Polskie sądy radzą sobie w wielu sprawach lepiej lub gorzej, ale po pandemii mają coraz więcej problemów z opanowaniem wpływu. Dlatego MS szuka recepty, czyli profesjonalnej obsługi, która ma zająć się konkretnymi sprawami.
Biura obsługi sędziego wspomogą sądy w orzekaniu
Panaceum ma być utworzenie biur obsługi sędziego, których wdrożenie planowano już przed laty.
– To bardzo dobry pomysł, który z pewnością ułatwiłby pracę orzecznikom. W ich skład docelowo wchodziłby asystent, sekretarz, protokolant, urzędnik sądowy. Systemowo wprowadzenie takiej organizacji pracy to jednak pieśń przyszłości. Każdy sędzia musiałby bowiem mieć swojego asystenta, a dziś – mimo stałego zwiększania etatów asystenckich – dążymy do tego, by jeden asystent przypadał na dwóch sędziów – mówi „Rzeczpospolitej” Dariusz Mazur, wiceminister sprawiedliwości. I dodaje, że być może zbliżymy się do zamierzonego celu w przyszłym roku.
Nie pomaga w tym jednak duża rotacja pracowników w sądach.
Na początek biura obsługi sędziego w wydziałach frankowych
– Na początek takie minibiura należałoby wprowadzić w wydziałach frankowych. O tym, że profesjonalne wsparcie sędziów przynosi wymierne efekty, nie trzeba przekonywać. Wystarczy spojrzeć na wyniki wydziału frankowego w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Po raz pierwszy od lat udało się mu nie tylko opanować wpływ, ale nawet załatwić więcej spraw, niż do niego wpłynęło – wskazuje wiceminister Mazur. – W następnej kolejności można by pomyśleć o przeciążonych wydziałach cywilnych – kiedy np. wzrasta liczba spraw rozwodowych lub innych związanych z rozstrzyganiem spraw wywołanych uchwaleniem ustaw, jak w przypadku ustawy tzw. dezubekizacyjnej – dodaje.