W połowie stycznia resort sprawiedliwości poinformował o wszczęciu procedury odwołania sędziego Piotra Schaba ze stanowiska prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Podano jednocześnie, że sędzia zostaje zawieszony w pełnieniu czynności.
Jak wskazano w komunikacie, sędzia Piotr Schab miał wielokrotnie nadużyć przyznanej mu władzy, zarówno pełniąc funkcje administracyjne w wymiarze sprawiedliwości jak prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie jak i będąc rzecznikiem dyscyplinarnym sędziów sądów powszechnych. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar uznał, że „dalsze pełnienie przez niego obu tych funkcji bezpośrednio zagraża dobru wymiaru sprawiedliwości zarówno jako generator efektu mrożącego wobec sędziów, jak i wobec realnej możliwości stosowania wobec nich tzw. miękkich środków represji o charakterze administracyjnym”.
Czytaj więcej
Kolegium Sądu Apelacyjnego w Warszawie jednogłośnie negatywnie zaopiniowało zamiar odwołania sędziego Piotra Schaba z funkcji prezesa tego sądu.
Adam Bodnar znalazł sposób na odwołanie Piotra Schaba
Jak podawały wówczas media, Kolegium SA w Warszawie jednogłośnie negatywnie zaopiniowało zamiar odwołania sędziego Piotra Schaba z funkcji prezesa tego sądu. W takim przypadku, zgodnie z przepisami minister może jeszcze wystąpić o opinię do Krajowej Rady Sądownictwa.
Portal zauważa, że Bodnar znalazł jednak inny sposób na odwołanie Schaba. Uznał, że Kolegium nie wydało swojej opinii, do czego zobowiązuje ją artykuł 27 paragraf 4 i 5 ustawy o sądach. Dlaczego nie wydało? „Bo w posiedzeniu Kolegium brali udział tylko dwaj prezesi sądów okręgowych. Schab nie mógł brać w nim udziału. Z udziału wyłączył się też zastępujący go wówczas wiceprezes, neosędzia Arkadiusz Ziarko” - czytamy.