- To bardzo oryginalny pomysł, że pan prezydent, dowiedziawszy się o postanowieniu Sądu Rejonowego wskakuje w limuzynę, jedzie do mnie, wybitnego znawcy prawa karnego, szczególnie prawa łaski. To oczywiście sarkazm — mówiła Manowska. - Znam pana prezydenta od 17 lat i byłabym hipokrytką, gdybym się wypierała tej znajomości. Odwiedzaliśmy się i odwiedzamy, od czasu do czasu prywatnie. Byłam u pana prezydenta i pani prezydentowej w Krakowie, para prezydencka bywa u mnie. Przyjaciele? Można tak powiedzieć – mówiła Małgorzata Manowska.
Jej zdaniem nie ma tu żadnego konfliktu interesów. Podkreśliła też, że nigdy prezydent nie poprosił jej o nic niestosownego, co zaburzałoby trójpodział władzy, a zarzuty dotyczące wizyty prezydenta w jej domu „są próbą przykrycia ekscesu pana marszałka i prezesa Izby Pracy".
O Kamińskim i Wąsiku
Pytana o status mandatów poselskich Mariusza Kamińskiego i Michała Wąsika, stwierdziła, że w jej przekonaniu nie są wygaszone, gdyż Izba Kontroli SN uchyliła decyzję marszałka Sejmu w tej sprawie. Jej zdaniem orzeczenie Izby Pracy potwierdzające wygaszenie mandatu Mariusza Kamińskiego jest nieważne, gdyż kwestia była objęta powagą rzeczy osądzonej, a zarzuty, że Izba Kontroli nie jest sądem, są bezpodstawne.
- Nie jest kompetencją marszałka Sejmu czy premiera, czy jakaś izba lub sąd jest sądem — mówiła I prezes SN.
Na uwagę, że w tej sprawie wypowiedział się Trybunał Sprawiedliwości UE, I prezes SN odpowiedziała, że orzeczenia TSUE są problemem polskiego wymiaru sprawiedliwości, który powinni rozwiązać politycy. Dodała też, że w tej sprawie wyrok TSUE nie działał, gdyż Izba Kontroli nie sprawowała wymiaru sprawiedliwości w sprawie sporów pomiędzy obywatelami, gdy wyrok ów zapadał.