Prof. Małgorzata Manowska: Polityka jawnie wkroczyła do SN

Sąd jest wykorzystywany do bezpardonowej walki politycznej. Moje zarządzenia z premedytacją nie są przestrzegane – mówi prof. Małgorzata Manowska, I prezes Sądu Najwyższego.

Aktualizacja: 09.01.2024 06:11 Publikacja: 09.01.2024 02:07

Małgorzata Manowska

Małgorzata Manowska

Foto: materiały prasowe

Czy jako pierwsza prezes pani kieruje jeszcze całym Sądem Najwyższym?

Kieruję SN w granicach tych kompetencji, jakie Pierwszemu Prezesowi przyznaje ustawa i Regulamin SN. Kompetencje te nie obejmują co do zasady wyznaczania składów czy planowania posiedzeń sądu. Takie kompetencje pozostają w gestii prezesów Izb. Poza tym Sąd Najwyższy to organizm, którego funkcjonowanie nie ogranicza się do sporu, kto ma rozpoznać daną sprawę. W SN zatrudnionych jest ponad 450 osób, sędziowie na co dzień rozpoznają wiele „zwykłych” spraw. Moją rolą jest zapewnienie im właściwych warunków pracy. Kierowanie instytucją nie oznacza bezwzględnej władzy w każdym obszarze, chociażby nie można wkraczać w niezawisłość sędziowską. Jednak podstawowym narzędziem sprawnego kierowania działalnością Sądu Najwyższego jest wydawanie przez Pierwszego Prezesa zarządzeń.

Nie wszyscy w SN, chcą jednak je honorować

Prawdą jest, że kilka z moich zarządzeń nie jest przestrzeganych i to z premedytacją. Dotyczy to rozstrzygnięcia sporu kompetencyjnego pomiędzy Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych a Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz wprowadzania osób postronnych bez poinformowania mnie o tym do tzw. strefy bezpieczeństwa, czyli do tej strefy, gdzie zasadniczo mogą przebywać tylko sędziowie i pracownicy SN.

Czytaj więcej

Jest nowe oświadczenie I Prezes Sądu Najwyższego ws. Wąsika i Kamińskiego

Obserwując z zewnątrz ma się takie poczucie, że mamy w tej chwili dwa Sądy Najwyższe i starzy sędziowie, którzy kwestionowali od dawna status nowych izb i sędziów przeszli od słów do czynów.

Od 2018 r. tzw. neo- i paleosędziowie SN pozostają na osobnych podwórkach, nie orzekając wspólnie, choć muszę podkreślić, że odmowa orzekania nie dotyczy wszystkich sędziów powołanych przed 2018 rokiem. Zupełnie inaczej jest w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, a przecież jest to sąd w takiej samej sytuacji. Jak widać, wszystko zwyczajnie zależy od ludzi. Podejmowane są obecnie próby odsunięcia części sędziów od orzekania, chociaż nierzadko mają lepsze doświadczenie orzecznicze, załatwiają więcej spraw niż starsi służbą w Sądzie Najwyższym sędziowie i zostali wyłonieni w konkursach, w których uczestniczyło wielu, czasem kilkudziesięciu, kandydatów, a nie tak jak to bywało uprzednio – jeden niezagrożony kandydat na jedno miejsce. To młoda, świetnie wykształcona kadra sędziowska. Trudna sytuacja trwa już ponad pięć lat, natomiast dopiero teraz polityka tak jawnie wkroczyła do Sądu Najwyższego, który teraz jest wykorzystywany w bezpardonowej walce politycznej.

„Starzy"  sędziowie podobnie jak wielu prawników i polityków uważa, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej nie jest sądem, a nowi sędziowie nie są sędziami w rozumieniu prawa europejskiego, to „grupa ludzi” pada takie określenie, powołują się m.in. na ostatnie orzeczenia TSUE, jak Pani się do tego odniesie?

TSUE wyraźnie stwierdził w pkt 74 wyroku z 21 grudnia, że ocenę IKNiSP, jaką tam sformułowano „przyjmuje się wyłącznie na potrzeby oceny dopuszczalności wniosków o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym kierowanych na podstawie art. 267 TFUE”. A zatem nie dotyczy to żadnej innej sprawy. Jednocześnie kontrola postanowienia Marszałka Sejmu o wygaśnięciu mandatów nie jest w ogóle związana z prawem europejskim i w sprawie tej nie ma podstaw do wystąpienia z pytaniem prejudycjalnym.

Nie zmienia to faktu, że ten wyrok jest przywoływany dość często.

Ten wyrok nie wpływa w najmniejszym stopniu na właściwość izby wynikającą z ustawy o SN i z kodeksu wyborczego i jego przywoływanie to grube nadużycie. Żaden z międzynarodowych Trybunałów nie stwierdził, że sędziowie powołani od 2018 r. do służby nie są sędziami. Wręcz przeciwnie, TSUE w wyroku z 2019 r. potwierdził, że akt powołania sędziego przez Prezydenta RP jest nienaruszalny. Takie też było jednolicie prezentowane stanowisko NSA. Wyroki ETPCz i TSUE są jednak, nie ukrywam, dużym problemem dla Polski. Nie jest to jednak problem, który, zgodnie z prawem, mogliby rozwiązać sami sędziowie. Nawoływanie do zaprzestania orzekania, straszenie sędziów koniecznością zapłaty odszkodowań albo uchylanie bez podstawy prawnej orzeczeń wydawanych przez sędziów powołanych od 2018 r. jest prostą drogą do anarchii. Apelowałam bezskutecznie o rozwiązanie tego problemu do poprzedniego Rządu i Parlamentu.

Czytaj więcej

Kamiński i Wąsik szybsi w Sądzie Najwyższym od Hołowni

A teraz?

Może obecne władze dostrzegą skalę problemu i zagrożenia dla obywateli, i problem ten rozwiążą. Wciąż jestem gotowa do konstruktywnych rozmów, bo opcja „wszyscy wynocha” jest niepoważna i nie wchodzi z mojej strony w grę. Pozostając jeszcze przez chwilę przy wyrokach TSUE i ETPCz, to umyka tu z pola widzenia bardzo istotna kwestia. Stwierdzając, że polski system powoływania sędziów jest niezgodny z jakimś standardem europejskim, należy najpierw ten standard wskazać. Takiego standardu nie ma. W państwach UE funkcjonuje np. taki system, w którym sędziowie są powoływani przez Ministra Sprawiedliwości, który określa kryteria oceny sędziów, a w razie braków kadrowych tymczasowo mogą pełnić funkcje sędziów urzędnicy. W 2020 r. TSUE uznał, że w takim wypadku jest to apolityczne i bezproblemowe. Czy w przypadku polskiego sędziego też by tak uznał? To jaki wreszcie ma być ten standard? Przy jego określaniu należałoby też zacząć od siebie, bo, póki co, to zarówno sędziowie TSUE jak i ETPCz wskazywani są bezpośrednio przez polityków.

Jak widać po sprawie panów Kamińskiego i Wąsika decyzje Izby Kontroli Nadzwyczajnej nie są honorowane ani wewnątrz SN, ani na zewnątrz. Nie honoruje ich Marszałek Sejmu, który czeka na decyzje Izby Pracy w ich sprawie, tam adresował odwołania b. szefów CBA?

Sprostowania wymaga, że Marszałek nigdzie nie mógł adresować odwołania b. szefów CBA, bo nie on je wnosił. Pan Marszałek, współdziałając z Prezesem Izby Pracy, dokonał obejścia obowiązującej w SN procedury obiegu dokumentów. Ponadto, wspólnie usiłowali ustalić skład sądu i siłowo odsunąć od orzekania sędziów IKNiSP. To działania bez precedensu. Nie usprawiedliwia ich tłumaczenie, że te działania były jawne. Jawność tych działań świadczy raczej o niebywałej arogancji władzy. Mieliśmy już „sędziego na telefon”, a teraz – wobec rozwoju techniki – mamy mieć „sędziego na maila”? Ani Marszałkowi Sejmu, ani Prezesowi sądu, ani też innemu organowi czy sądowi nie przysługuje kompetencja do oceny skuteczności powołania sędziego przez Prezydenta RP. Jeśli zaczniemy uzależniać skuteczność orzeczeń sądów od tego, czy podoba nam się skład jaki je wydał, to będzie to kompletny upadek wymiaru sprawiedliwości, z którego długo jako państwo się nie podniesiemy. Takiego rozdźwięku w służbie sędziowskiej nie było chyba nawet pomiędzy sędziami powołanymi przez władze komunistyczne, a sędziami powołanymi przy udziale pierwszego KRSu, a spierano się wówczas nawet o to, czy sędzia SN musi mieć w ogóle ukończone studia prawnicze.

Marszałek wyraził oczekiwania, że właśnie ta izba zajmie się sprawą, sformułował zresztą oczekiwanie wobec pana prezesa Prusinowskiego?

Właśnie to formułowanie oczekiwań mnie bulwersuje, o czym już powiedziałam. Oczekiwania te są sprzeczne z ustawą o SN. Nie winię nawet Pana Marszałka, najwyraźniej się nie orientuje w kształcie porządku konstytucyjnego, ale jego doradców. Również w wielu mediach kreowany jest obraz, że „nic się nie stało”, że cel uświęca środki. Jakiś prawnik pozwolił sobie na święte oburzenie, że jego prawnicza głowa nie ogarnia tego, że sędzia sprawozdawca w sprawie pana Wąsika wydał postanowienie o przekazaniu sprawy do IKN, podczas gdy procedurę przekazania sprawy według właściwości zna każdy student prawa. Pozostaje mi zapytać retorycznie, czy prawnik ten ogarnia, że w ostatnim roku dwukrotnie w sprawach rozpoznawanych w składzie siedmiu sędziów tzw. stary sędzia jednoosobowo zadał pytania prejudycjalne do TSUE. Inne standardy dla starych, inne dla nowych?

Czytaj więcej

Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN uchyliła decyzję o wygaśnięciu mandatu Kamińskiego

Jak to było z tym odwołaniem w sprawach Wąsika i Kamińskiego, w jaki sposób trafiło do SN

Panowie Wąsik i Kamiński złożyli swoje odwołania 29 grudnia 2023 r. bezpośrednio do Sądu Najwyższego. Od tej chwili SN miał 7 dni zgodnie z przepisami na rozpoznanie tych odwołań i ten termin upłynął w ostatni piątek. Równocześnie drugi, praktycznie identyczny egzemplarz złożyli na ręce Marszałka Sejmu, by ten przesłał te odwołania do SN. Dwukrotne składanie tego samego pisma nie jest czymś niespotykanym w praktyce. Ten drugi egzemplarz, z pominięciem wszelkich procedur, pojawił się u Prezesa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Z formalnego punktu widzenia każdy z zainteresowanych złożył jedno odwołanie, ale w Sądzie Najwyższym znalazły się dwa jego oryginalne egzemplarze. W sprawie posła Wąsika te dwa egzemplarze zostały prawidłowo połączone postanowieniem zapadłym w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. W sprawie posła Kamińskiego tak się nie stało i Izba Kontroli zainicjowała spór kompetencyjny, który Pierwszy Prezes rozstrzygnął, uznając jej właściwość w tej sprawie i nakazując akta prowadzone w Izbie Pracy przekazać do IKNiSP. Każda z izb dysponowała „swoim” oryginałem. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych orzekała na oryginalnych aktach, założonych 29 grudnia, a dodatkowo dysponowała poświadczonym za zgodność z oryginałem odpisem zawartości akt Izby Pracy. Dla Izby Kontroli, ustawowy termin rozpoznania sprawy upływał 5 stycznia 2024 r. i został on dotrzymany. Sprawa została zakończona ostatecznym orzeczeniem Sądu Najwyższego.

10 stycznia zgodnie z wokandą SN Izba Pracy zajmie się odwołaniem byłych szefów CBA, i wiele wskazuje na to, że będziemy mieć podwójne decyzje w ich sprawach, być może przeciwstawne, co Pani, jako prezes zamierza z tym zrobić. I Prezes rozstrzygnął spór kompetencyjny w tej sprawie, wskazał izbę, ale to się jak widać nie liczy.

Ja jako PPSN nie mam kompetencji, żeby „coś z tym zrobić”. Istnieją właściwe środki procesowe, ale ich zastosowanie zależy od inicjatywy stron. Współczuję jednak sędziom, którzy zostali wyznaczeni przez Prezesa Prusinowskiego do tej sprawy. Z prawnego punktu widzenia sprawa jest jasna. Sąd Najwyższy rozpoznał już sprawę, co więcej, Izba Pracy w sposób oczywisty nie była i nie jest tu właściwa. Ale sędziowie ci będą pod silną presją środowiska, by orzec zgodnie z oczekiwaniem …. Poza sędzią sprawozdawcą, który został wyznaczony zgodnie z kolejnością wpływu z listy alfabetycznej (pozostałych dwóch sędziów zostało wyznaczonych przez Prezesa, który publicznie przyznał, że działał w porozumieniu z czynnym politykiem, który to polityk formułował względem niego oczekiwania, co do właściwego składu orzekającego. To straszne odium dla sędziego orzekać w takich warunkach. Jeśli więc presja zwycięży, to problem z tego typu zdublowanymi orzeczeniami będą miały strony i organy, do których orzeczenia te się odnoszą. To doprowadzi do eskalacji przemocy i bezprawia. Powtórzę: w prawie nie ma cienia podstawy do tego, by w sprawie tej orzekała Izba Pracy; jest tylko życzenie Marszałka Hołowni.

Marszałek Sejmu uzna decyzję Izby Pracy, jaka by ona nie była, czy nie pozbawia się nowych sędziów i Izby w ten sposób legitymacji do dalszych działań, czy nie ma Pani takiego poczucia, że nadszedł ten moment, że nowe izby i nowi sędziowie zostaną po prostu wyłączeni, a uzasadnieniem będą wyroki TSUE i Strasburga?

Już mówiłam, że wyrok TSUE nie ma znaczenia dla właściwości IKNiSP do kontroli legalności postanowień Marszałka Sejmu. Jest to jeszcze bardziej prawdziwe w odniesieniu do orzeczeń Trybunału w Strasbourgu. Trybunał ten formułował zastrzeżenia względem IKNiSP na podstawie art. 6 ust. 1 Konwencji, który dotyczy jedynie spraw cywilnych oraz karnych i nie ma zastosowania do spraw związanych z nabywaniem, wykonywaniem lub utratą mandatu poselskiego. Jest to niezmienne stanowisko ETPCz od połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia! Dodatkowo powtórzono je w 2016 r. w decyzji podjętej w sprawach Barskiego i Święczkowskiego, którym wygaszono mandaty poselskie, a Trybunał uznał ich skargę za niedopuszczalną na gruncie art. 6 Konwencji. I wreszcie przypominam – kwestionowanie sędziów orzekających w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych opiera się na powołaniu tych sędziów na wniosek KRS w kształcie od 2018 roku. Ten sam problem odnosi się do kilku tysięcy sędziów orzekających w sądach powszechnych. Czy i ich wyroków nie będziemy uznawać?

Jakie kroki zamierza Pani podjąć, jako I Prezes, aby rozwiązać tę sytuację?

Podjęcie działań naprawczych nie leży w mojej gestii, nie mam takich mocy sprawczych. Byłaby to niedopuszczalna samowola i nadużycie władzy. Ja mogę tylko apelować do tych organów, które takie moce mają. Sędziowie orzekają normalnie, np. IC załatwiła w 2023 r. ponad 6000 spraw, z tego tzw. paleosędziowie 2500, a neosędziowie 3500. „Wyłączenie” nam nie grozi, chyba że zostaną zastosowane rozwiązania siłowe tak, jak to miało miejsce w przypadku mediów publicznych. Pytanie tylko w czyim interesie to „wyłączenie” miałoby nastąpić?

W tym tygodniu Izba Kontroli Nadzwyczajnej miała rozstrzygać o ważności wyborów parlamentarnych. Czy w obecnej napiętej sytuacji tak się stanie, czy może sprawa zostanie przekazana do innej izby, bo tak będzie bezpieczniej?

A w imię czego, ma być przekazana? Ta izba stwierdzała ważność wyborów w roku 2019, w roku 2020 i niby dlaczego, miałaby nie orzekać w 2024? Dlatego, że niektórym politykom się to dzisiaj nie podoba? Nie zamierzam podejmować w tej kwestii żadnych działań.

Niektórzy politycy, jak np. Roman Giertych mówią wprost o konieczności pociągnięcia niektórych sędziów SN do odpowiedzialności, za to, że działają nielegalnie, jak się Pani do tego odniesie?

Zgadzam się z Panem Mecenasem, że niektórych sędziów należałoby pociągnąć do odpowiedzialności dyscyplinarnej, np. za uczestniczenie we wspólnych imprezach z politykami, za nawoływanie w mediach społecznościowych do bezprawnej wykładni prawa, za hejt wylewany na koleżanki i kolegów, czy też za udzielanie w mediach Panu Marszałkowi porad prawnych, co powinien zrobić w zaistniałej sytuacji. To są niebywałe sytuacje, które nie powinny mieć miejsca.

Czy Pani nadal zamierza piastować funkcję I Prezesa z uwagi na ostatnie wydarzenia?

Na pewno nie narażę ludzi, za których odpowiadam, a zatem nigdzie się na razie nie wybieram. Jednak po wydarzeniach w mediach publicznych nie jestem już optymistką. Biorę w rachubę również to, że rządzący zastosują „wariant turecki” i siłą, bez żadnej podstawy usuną określoną grupę sędziów. Mam poważne obawy o to, do czego może doprowadzić taka eskalacja nienawiści i przemocy. Niezależnie od tego, czyja krew miałaby być rozlana będzie to wina polityków ze wszystkich stron sceny politycznej i mam tu na myśli nie tylko tych zawodowych polityków, ale również polityków–amatorów nakręcających na różne sposoby spiralę nienawiści.

Czy jako pierwsza prezes pani kieruje jeszcze całym Sądem Najwyższym?

Kieruję SN w granicach tych kompetencji, jakie Pierwszemu Prezesowi przyznaje ustawa i Regulamin SN. Kompetencje te nie obejmują co do zasady wyznaczania składów czy planowania posiedzeń sądu. Takie kompetencje pozostają w gestii prezesów Izb. Poza tym Sąd Najwyższy to organizm, którego funkcjonowanie nie ogranicza się do sporu, kto ma rozpoznać daną sprawę. W SN zatrudnionych jest ponad 450 osób, sędziowie na co dzień rozpoznają wiele „zwykłych” spraw. Moją rolą jest zapewnienie im właściwych warunków pracy. Kierowanie instytucją nie oznacza bezwzględnej władzy w każdym obszarze, chociażby nie można wkraczać w niezawisłość sędziowską. Jednak podstawowym narzędziem sprawnego kierowania działalnością Sądu Najwyższego jest wydawanie przez Pierwszego Prezesa zarządzeń.

Pozostało 95% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach