A jeśli chodzi o ostrą wymianę pism, o której
donoszą media, między panią a prezesem Prusinowskim, w których padają
oskarżenia o „zamach instytucjonalny" na prezesa Izby Pracy, jak się
pani odniesie do tej sprawy?
Moje pisma nie są ostre. Ostre są
pisma pana prezesa Prusinowskiego, ale warto pamiętać, że pan prezes
jest osobą dość spontaniczną i chętnie daje wyraz swoim emocjom. Na mnie
nie robi to żadnego wrażenia. Akta Izby Pracy dotyczące ustalenia
nieistnienia stosunku służbowego części sędziów SN zostały zwrócone do
mnie z Trybunału Sprawiedliwości UE. Trybunał odmówił odpowiedzi na
pytania prejudycjalne, uznając je za oczywiście niedopuszczalne. I teraz
dochodzimy do sedna. Po zawiadomieniu prezesa jednej z izb okazało się,
że składy w tych sprawach były wyznaczone niezgodnie z regulaminem SN,
czyli z naruszeniem prawa. I w tej kwestii toczy się obecnie
postępowanie wyjaśniające. Przekaz niektórych mediów, jakoby przeciwko
prezesowi Prusinowskiemu prowadzone były cztery postępowania
dyscyplinarne, jest nieprawdziwy. W związku z ustawianiem składów w
określonych sprawach z pominięciem przepisów prawa toczą się
postępowania wyjaśniające, a więc nieskierowane przeciwko konkretnemu
sędziemu i nie wiem dlaczego prezes Prusinowski czuje się zagrożony,
skoro te składy były wyznaczone przez jego poprzednika, sędziego
Iwulskiego. Liczyłam na jakąś deklarację ze strony prezesa
Prusinowskiego, że wyznaczy sprawozdawców w tych sprawach zgodnie z
Regulaminem, ale się przeliczyłam. Podkreślić trzeba, że chodzi o
sprawy, które w ogóle nie należą i nigdy nie należały do właściwości
Izby Pracy. Zgodnie z ustawą o SN ich rozpoznanie należało kiedyś do
właściwości Izby Dyscyplinarnej, a obecnie do Izby Odpowiedzialności
Zawodowej, zaś zanim powstała ID, do ich rozpoznania właściwy był sąd
rejonowy - sąd pracy. A dodajmy jeszcze, że zawsze dotąd takie pozwy
były uznawane za niedopuszczalne. Podobne orzeczenia wydawał NSA przy
próbach zaskarżenia aktów prezydenckich i stanowisko to zostało
uwzględnione we wspomnianym rozstrzygnięciu TSUE o uznaniu pytań IP za
niedopuszczalne. Gdyby jednak chciano naruszyć przepisy konstytucji
zakazujące rozpoznania takich powództw, wówczas każdej ze stron
przysługiwać musi apelacja. Nie wiem jak w tej sytuacji pan prezes
Prusinowski wyobraża sobie zagwarantowanie stronom prawa do
dwuinstancyjnego sądu w Izbie, w której nie przewidziano drugiej
instancji.
Ale są jeszcze inne postępowania?
Tak, wobec
prezesa Prusinowskiego toczy się też postępowanie wyjaśniające w sprawie
sformułowań, jakich użył względem innych sędziów, a które uznałam za
obraźliwe, podważające kompetencje sędziów i sformułowane niewybrednym
językiem. Decyzja w tym względzie należy do rzecznika dyscyplinarnego,
którym jest starszy służbą sędzia w SN, a następnie do IOZ. Jeżeli
sędziowie czują się obrażeni wypowiedziami prezesa Izby Pracy, to
trudno, żebym ja nie reagowała.
On to odbiera inaczej. Czuje się prześladowany.
Czyli jemu wolno obrażać sędziów, a mnie nie wolno zawiadamiać
rzecznika dyscyplinarnego, bo będzie to prześladowanie? Zresztą rzecznik
odmówił wszczęcia postępowania, uznając, że w wyjątkowych sytuacjach
obrażanie innych sędziów nie jest naruszeniem etyki sędziowskiej.
Wniosłam zażalenie i zdecyduje Izba Odpowiedzialności Zawodowej.
A
co z listem 30 sędziów, którzy zadeklarowali, że nie chcą orzekać z
nowymi sędziami? Czy coś się wydarzyło w tej sprawie? Przed kilkoma
miesiącami wpłynęło do pani pismo o zbadanie, czy w ten sposób ci
sędziowie nie zrzekli się urzędu.
Zbadałam tę kwestię i nie
dostrzegam żadnego zrzeczenia się. Nie przekazałam tego pisma ani
oświadczenia panu prezydentowi. To zakrawa na jakieś wojenki, które nie
są nikomu potrzebne. Mamy ich w Polsce w nadmiarze.
Jak rozumiem, tych 30 sędziów normalnie orzeka.
Z nami raczej nie orzeka, zatem nie wiem, czy to jest normalne. Podział
nadal jest. Jeżeli natomiast ma to służyć sprawnemu rozpatrywaniu spraw
i w istocie obywatelom, nie mam nic przeciwko, aby tak było. Problem
pojawia się wtedy, gdy np. jest wyznaczony skład siedmioosobowy albo
jeden sędzia zachoruje, a zastępujący go jest z innego rozdania.
Jak
wygląda przywracanie zawieszonych sędziów przez Izbę Dyscyplinarną? Czy
ta sprawa jest już zamknięta? Pytam, bo miała to być realizacja jednego
z tzw. kamieni milowych w związku z KPO.
We wtorek ostatnia
sprawa takiego sędziego została rozpoznana i zawieszenie zostało
uchylone. Nie wiem natomiast, czy toczą się jakieś postępowania
dyscyplinarne dotyczące czynów objętych zawieszeniem.
Jak pani
ocenia sytuację w TK? Chodzi o podział między sędziami, co do kadencji
prezesa TK, który blokuje zbadanie konstytucyjności ustawy o SN.
Staram się nie wtrącać do spraw innych organów: ani do Trybunału, ani do
Sejmu i Senatu. Jest problem i mam nadzieję, że zostanie rozwiązany.
Czy Sąd Najwyższy sformułuje swoją opinię do TK w sprawie prezydenckiej noweli? Zrobił to ostatnio premier.
Nie zwracano się do nas o taką opinię. Ale sporządzaliśmy ją przy
okazji prac legislacyjnych. Osobiście fundamentalnie nie zgadzam się z
rozwiązaniami przyjętymi w tej ustawie. Moje stanowisko jest bardzo
krytyczne.
Czyli lepiej by było, gdyby ustawa została uznana za niekonstytucyjną?
Chciałabym, żeby ta sprawa w końcu została rozstrzygnięta. Stan zawieszenia nie jest komfortowy.
A sprawa konfliktu wewnątrz TK o kadencję Julii Przyłębskiej?
Rzeczywiście przepis budzi wątpliwości, ale żeby się wypowiedzieć
kompetentnie, jakie stanowisko zająć, musiałabym głębiej przeanalizować
materię sporu. Staram się nie wypowiadać pochopnych opinii.
Co z ławnikami w Sądzie Najwyższym?
Od części z nich odebrałam ślubowanie, od części nie. Rozmawialiśmy z
nowymi ławnikami, od których odebrałam ślubowanie. Tłumaczyliśmy, że
zobowiązali się obowiązki ławnika wypełniać sumiennie oraz co oznacza
bycie bezstronnymi w oczach stron. Niestety niektórzy już używają
szantażu, kierując do mnie pismo, w którym stanowczo proszą, aby nie
wyznaczać ich do składów, dopóki ślubowania nie złożą wszyscy ławnicy
wyznaczeni przez Senat. Nie jestem osobą, która ulega szantażowi. W tym
kontekście warto porównać postawę ławników poprzedniej kadencji, od
których ślubowanie moja poprzedniczka odebrała z rocznym poślizgiem, a
mimo to nie wywierali nacisków na PPSN. Widzę, że nowi ławnicy mylą
działalność jurydyczną z polityczną.
Ilu jest niezaślubionych ławników?
Czternastu, niektóre z tych kandydatur były dość kontrowersyjne,
otrzymały nawet negatywne opinie senackich komisji przed głosowaniem,
mimo to zostali ławnikami.
Ma to wpływ na pracę Sądu Najwyższego?
W
tej chwili jeszcze nie, ale może być problem jesienią. Nie wróży to
niczego dobrego, jeśli ludzie ci zaraz po ślubowaniu zadeklarowali, że
odmawiają pracy, dopóki ja nie przyjmę ślubowania od wszystkich. Ich
intencje co do pracy na rzecz SN budzą zasadnicze wątpliwości. Wielu
twierdzi, że za tymi nominacjami Senatu stoi chęć blokowania spraw
dyscyplinarnych oraz skarg nadzwyczajnych. Byłoby to bardzo niepokojące.