Podważył pan sędziowski status Marcina Krajewskiego z Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, który miał dokonać testu niezależności sędzi SN Jolanty Frańczak. O test wobec niej wystąpił prof. Kamil Zaradkiewicz. Dr Krajewski sam wniósł o „test prezydencki” wobec niego. Pan go jednak wyłączył w innym trybie. Dlaczego?
Sędzia Krajewski został wylosowany do składu mającego przeprowadzić test, o który pan pyta, a następnie złożył wniosek o wyłącznie go z tego składu, bo zna się z Kamilem Zaradkiewiczem. To typowe zachowanie sędziego, który widzi podstawy swego wyłączenia. Sprawa trafiła do mojego referatu z racji alfabetycznego przydziału. SN, rozpoznając ją, stwierdził, że istnieją inne (ustrojowe) przeszkody, które powodują konieczność wyłączenia sędziego ze sprawy. Ten problem ma już kilkuletnią historię i był sygnalizowany w wyroku z 5 grudnia 2019 r., w wydaniu którego uczestniczyłem. Później oczywiście kompleksowo wyjaśniła go uchwała połączonych trzech izb SN. Takie uchwały mają moc zasady prawnej i każdy skład SN ma obowiązek je stosować – nawet gdy się złoży zdanie odrębne.
Czytaj więcej
Sejm wybrał dziś 15 sędziów na członków Krajowej Rady Sądownictwa. Wyboru dokonano w drugim głosowaniu - bezwzględną większością głosów.
Potem było jednak orzeczenie TK z kwietnia 2020 r. ws. tej uchwały i stwierdzenie, że nie jest wiążąca.
Trybunał Konstytucyjny nie sprawuje nadzoru instancyjnego nad SN, który ma w uchwałach interpretować normy prawne. Tak było zawsze i pewnie tak będzie, bo w tym zakresie ustawa o SN się nie zmieniła. Jeżeli już mamy mówić o wyrokach TK i ich skutkach, to mówmy o wszystkich, także tych z końca 2015 r. i początku 2016 r., które odnosiły się do samego funkcjonowania Trybunału. Prawo do bezstronnego sądu to nie tylko domena prawa krajowego, lecz także standard konwencyjny i traktatowy. Wyroki ETPC jednoznacznie rozstrzygają, że orzeczenie wydane z udziałem wadliwie powołanego sędziego narusza prawo do sądu i per saldo naraża państwo polskie na konsekwencje odszkodowawcze.