Wielka Izba Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu zajęła się we wtorek skargą Komisji Europejskiej na tzw. ustawę kagańcową i funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej SN. Tego samego dnia na wokandę TSUE trafiły pytania prejudycjalne Igora Tulei z warszawskiego sądu okręgowego. Sędzia wysłał je do TSUE tuż przed zawieszeniem go w orzekaniu. We wtorek były rozprawy, na wyrok w sprawie wniosku KE poczekamy do przyszłego roku.
Rząd swoje, a kary rosną
W skardze Komisji Europejskiej przeciwko Polsce dotyczącej nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej Bruksela zarzuca, że organ ten nie ma przymiotów niezależnego sądu ze względu na okoliczności powstania, skład i przyznane mu kompetencje.
To na podstawie tego pozwu TSUE – w oczekiwaniu na wyrok – najpierw nakazał Polsce natychmiast wstrzymać działalność Izby Dyscyplinarnej, a gdy rząd nie wykonał decyzji, nałożył na Polskę karę miliona euro dziennie. Suma kar przekracza już miliard złotych. Komisja potrąciła ponad połowę zasądzonej sumy z funduszy dla Polski, m.in. na naukę. TSUE ogłosił, że rzecznik generalny przedstawi swą opinię w tej sprawie 15 grudnia. Wyrok Luksemburga zatem w 2023 r.
Podczas wtorkowej rozprawy okazało się, że do skargi Brukseli przyłączyły się Belgia, Dania, Holandia, Finlandia i Szwecja. KE podtrzymała zarzuty wobec polskich przepisów, wskazując, że są niezgodne z prawem UE. Strona polska przekonywała, że zarzuty są bezzasadne, a polskie prawo jest w pełni zgodne z unijnym.
W Polsce została już przyjęta nowelizacja ustawy o SN, która zakłada likwidację Izby Dyscyplinarnej i zastąpienie jej Izbą Odpowiedzialności Zawodowej.