Posiedzenie komisji (zwołane na wniosek posłów KO) rozpoczęło się w piątek po godzinie dziesiątej. Miała na nim zostać przedstawiona informacja ministra sprawiedliwości – prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry na temat ujawnionych ostatnio w mediach nowych okoliczności w sprawie tzw. afery hejterskiej. Mimo oczekiwań posłów minister Ziobro nie przyszedł na posiedzenie. Reprezentowało go dwóch prokuratorów, którzy mieli odpowiadać na pytania o postępy w sprawie.
Posłowie KO zaprosili sędziów: Arkadiusza Cichockiego oraz Tomasza Szmydta. Obaj przyznali niedawno, że brali udział w aferze, ale zrozumieli swój błąd, żałują swojego postępowania i postanowili ujawnić kulisy tego, co wówczas się działo. Sędzia Cichocki przyznał wcześniej oficjalnie, że zbierał informacje o sędzi Monice Frąckowiak.
Obaj sędziowie stawili się na posiedzeniu. Na wieść o tym Marek Ast, przewodniczący, stwierdził, że nie wyraża zgody na ich obecność, zarządził pięciominutową przerwę i kazał im opuścić salę. Nie pomogły apele posłów KO, którzy domagali się od przewodniczącego zmiany decyzji. Podnosili, że wszyscy posłowie komisji powinni usłyszeć o kulisach tzw. afery hejterskiej. Chcieli też jednoznacznego potwierdzenia, czy minister Zbigniew Ziobro wiedział o tym, co się dzieje w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Czytaj więcej
Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka miała zająć się sprawą "afery hejterskiej" w Ministerstwie Sprawiedliwości. Koalicja Obywatelska chciała, by uczestniczyli w niej sędziowie. Przewodniczący komisji Marek Ast (PiS) mówił, że "nie wyraził zgody na ich obecność", po czym zamknął posiedzenie - informuje tvn24.pl.
Po krótkiej przerwie przewodniczący Ast stwierdził, że skoro obaj sędziowie są nadal na sali, to on zamyka posiedzenie komisji.