Warto zauważyć, że Europejski Trybunał Praw Człowieka nie jest sądem Unii Europejskiej, więc tym razem to nie zła Bruksela uwzięła się na polskie sądy, lecz organ Rady Europy, z którą związki mamy dłuższe niż z UE. Już nawet polskie władze oswoiły się z myślą, że zarzuty wobec Izby Dyscyplinarnej są tak poważne, iż trzeba ją rozwiązać. No ale wyroki ETPCz i unijnego trybunału z Luksemburga interpretowano wąsko próbując przekonać, że nie dotyczą drugiej nowej izby w Sądzie Najwyższym – Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. A tymczasem problem z nią jest w istocie tożsamy jak z Izbą Dyscyplinarną.A nawet, trzeba to w końcu jasno powiedzieć, to nie te izby są problemem samym w sobie, lecz sposób ich powołania przez Krajową Radę Sądownictwa, której wybór uległ zmianie na mocy ustawy z grudnia 2017 r.
To wtedy postanowiono odejść od wybierania sędziów do Rady przez samych sędziów, i pozostawić im tylko zgłaszanie kandydatur z poparciem co najmniej 25 sędziów (i nawet z tym były problemy), a sam wybór złożyć w ręce posłów – którzy i tak już wcześniej wskazywali do Rady kilka osób ze swego grona. I tu, w upolitycznieniu procedury, jest źródło wszystkich problemów.Dziś nie powinno nikogo zaskakiwać to, co krytycy sądowego przewrotu wskazywali od początku – że prędzej czy później źle to się skończy, że i Luksemburg i Strasburg mają wiele argumentów by zakwestionować te zmiany z unijnymi traktatami i konwencją europejską. I że trzeba będzie za to zapłacić z krajowego budżetu.Zwyciężyła jednak logika faktów dokonanych: KRS działała jak gdyby nigdy nic, powołano nowe izby SN, zlekceważono uchwałę „starych” izb tego sądu wskazującą, że działalność orzecznicza sędziów spod ręki obecnej KRS to wielkie ryzyko dla stabilności ich wyroków.
Czytaj więcej
Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał dzisiaj wyrok zgodnie z którym Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego nie jest niezależnym i niezawisłym sądem.
Prezydent Andrzej Duda nie czekał aż odwołania od decyzji KRS rozpozna np. NSA i nowych sędziów powoływał. Mówił im nawet: poczekajcie, wasz czas nadchodzi, starzy muszą odejść.Więc czekali i orzekali, aż w Sądzie Najwyższym doszło do zmiany warty. Czy naprawdę nie byli świadomi, że ich działalność może spowodować szkody w stabilności systemu prawnego i zaufania do niego zarówno obywateli polskich, jak i w sądach innych krajów? Trudno w to uwierzyć gdy się spojrzy, że wśród sędziów nowych izb SN są osoby z tytułami naukowymi, w tym i uznani profesorowie.
Chęć zrobienia kariery przeważyła nad trzeźwą oceną sytuacji?Teraz wygląda, że odejść będą musieli sędziowie nowej izby, uznanej przez Strasburg za niegwarantującą standardu niezawisłości, a więc łamiącą konwencyjne prawo do należycie obsadzonego sądu. I nie zakrzyczą tego politycy rządzącej większości twierdzący, że przecież teraz sędziów wybiera się w Polsce jak w Niemczech czy Hiszpanii. No niestety tak nie jest, i dowodów na upolitycznienie pozycji polskiego sędziego jest aż nadto. A na dodatek teraz każdy sędzia, który stawał do konkursu w KRS, którego następnie oceniała nowa izba SN, będzie mógł pójść do Strasburga po odszkodowanie. Zapłacimy wszyscy.Wyrok ETPCz pokazuje, w jakim chaosie się znaleźliśmy i jak wiele zabiegów będzie potrzeba by się z niego wydostać. Na początek – zamiast pomysłu na totalną demolkę Sądu Najwyższego, warto byłoby przywrócić właściwą formułę Krajowej Rady Sądownictwa. A potem powinno się ułożyć.