Sędzia Tuleya konsekwentnie odmawia stawienia się w prokuraturze. Podkreśla, że nie uznaje Izby Dyscyplinarnej SN jako sądu oraz ważności decyzji podjętych przez tę izbę. - Uważam, że postępuje słusznie i że ma dużo argumentów, by pokazać, że jego decyzja jest wykonaniem prawa. Nad prawem, które ustanawia Izbę Dyscyplinarną, jest wyższe prawo. I właśnie na nim opiera się sędzia Tuleya - powiedział prof. UW Marcin Matczak w programie "Onet Opinie".
- Jest to powoli symbol sędziego, który jest atakowany przez własne państwo. Sędziowie nie są świętymi krowami. Ale sędzia Tuleya nie dopuścił się niczego moralnie złego, po prostu wykonywał swoją pracę. Jest ścigany za swoją decyzję na sali sądowej. Polska, zamiast szanować swoich sędziów, atakuje ich i na chwilę świat oblegną zdjęcia człowieka, który jest skuty tylko dlatego, że orzekał - podkreślił Matczak.
Jakiej decyzji spodziewa się prawnik? - Jako obywatel jedynej prawidłowej decyzji. Udawany sąd nie odważy się tykać polskiego sędziego. Prokurator Roch spowodował światowe zawstydzenie, bo był zaangażowany w sprawę kobiety, która rodziła i była przesłuchiwana przez CBA. I mimo to został wywindowany do góry. Mimo, że Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że to było nieludzkie traktowanie. Liczę, że ta osoba zakończy tę sprawę - zaznaczył prof. Matczak.
Przypomnijmy, iż sprawa ma związek z orzeczeniem wydanym przez Igora Tuleyę w sprawie tzw. głosowania w sali kolumnowej. Posłowie opozycji zarzucali, że do tej sali utrudniano im wstęp. Sędzia Tuleya wytknął prokuraturze przedwczesne umorzenie śledztwa w tej sprawie. Wskazał, że z materiałów śledztwa wynikało, że protokoły z liczenia głosów były przerabiane i nakazał, by prokuratura oceniła, czy część posłów PiS nie złożyła w tej sprawie fałszywych zeznań. Posiedzenie sądu było jawne.
Postępowanie w sprawie głosowania natomiast zostało umorzone przez prokuraturę po raz drugi, bez możliwości odwołania do sądu. Prokuratura zdecydowała się natomiast ścigać sędziego Tuleyę.