Z takiej mojej wszechmocy rodzi się przekonanie, że za co bym się nie wzięła, wszystko mi się uda, no bo potencjalnie jestem utalentowana w każdej dziedzinie.”
Taki oto tekst dostawał do ręki każdy, kto zdecydował się wczoraj wejść za czarną kotarę. Zapraszającym gestom postawnego mężczyzny w liberii uległy m.in. Irena i Natalia ze Lwowa, Karolina, Kinga i Mariusz z Warszawy oraz Paweł z Wrocławia. Zajrzałyśmy tam i my.
Do ukrytych pomieszczeń prowadziło powtarzające się na schodach słowo „casting“. Pod takim tytułem odbywa się monograficzna wystawa Katarzyny Kozyry, zarazem wstęp do nowego projektu.
Napisy zwróciły uwagę Mariusza Hilczera –„rolnika z Marszałkowskiej” – jak się nam przedstawił. Do Zachęty przyszedł z kolegą.
– Kiedy zobaczyliśmy napisy, pomyślałem, że to pewnie element wystawy. Ale to kotara nas zaintrygowała. Byliśmy przekonani, że za materiałem znajduje się ściana, jako performance, a okazało się, że kryje się tam pomieszczenie, a w nim casting. Natychmiast podjąłem decyzję.