W jednym z najnowszych polskich filmów, pod tytułem bodajże „Wieczór kawalerski” (samego filmu nie potrafię rzetelnie ocenić, bo wytrzymałem tylko 20 minut), do jednej z bohaterek przychodzi komornik i mówi mniej więcej tak:
– Proszę pani, to jest wezwanie do zapłaty za niespłaconą pożyczkę w kwocie 25 tysięcy złotych. Jeżeli pani nie zapłaci w ciągu czternastu dni, będę zmuszony przeprowadzić eksmisję.
Czytaj więcej
Pati stwierdza autorytatywnie: „świetnie to napisałaś, profeska – nic z tego nie rozumiem”.
Osobiście nie mam pojęcia, o jakiej procedurze tu mowa, ale z doświadczenia wiem, że niejeden widz dobrze tę scenę zapamięta i uzna, że tak to właśnie może wyglądać. Niemożliwe? Bynajmniej.
Ludzie oglądają takie rzeczy i potem wydaje im się, że rzeczywistość wygląda tak samo. Myślę, że niejeden adwokat musiał tłumaczyć swojemu klientowi, dlaczego wzorem bohaterów seriali „Magda M.” czy „Prawo Agaty” albo, nie daj Boże, „Ally McBeal” i „Suits” nie podejmuje równie spektakularnych i nieszablonowych działań. Nie szuka na własną rękę świadków, nie śledzi nocami podejrzanych albo nie prowadzi tajnych negocjacji z sędzią. O programie „Sędzia Anna Maria Wesołowska” nie wspominając, choć tu akurat podobno można znaleźć autentyczne sytuacje.