Stoczyłem zażarty prawniczy bój przed Sądem Najwyższym. Kasacja była obszerna i skomplikowana, podobnie jak prokuratorska odpowiedź. Ja i prokurator przemawialiśmy długo, znacznie przekraczając wyznaczony czas i wykorzystując prawo do riposty. Dalszy spór, już w formie rozmowy towarzyskiej, prowadziliśmy na korytarzu. Mieliśmy czas, bo narada sędziowska też się przeciągała. Mój adwersarz uważał, że wygram kasację, ja zaś nie wyrażałem opinii, świadom nieprzewidywalności sądowych wyroków. Gdy nas wywołano, sąd poprosił, żebyśmy usiedli, a to spowodowało, że poznaliśmy rozstrzygnięcie jeszcze przed ogłoszeniem orzeczenia, bo postanowieniem Sąd Najwyższy rozstrzyga o oddaleniu kasacji z powodu jej oczywistej bezzasadności.
Litania wyrzutów
W ustnym uzasadnieniu przewodniczący szczegółowo omówił motywy, którymi się kierował przy rozstrzygnięciu, podkreślając zawiłość rozpatrywanego zagadnienia prawnego. Nie miałem problemu z zaakceptowaniem tego orzeczenia, po prostu analizy sądu były inne niż moje. Kłopot pojawił się po ogłoszeniu orzeczenia, gdy klient podszedł do mnie, a w jego oczach nie mogłem doszukać się wyrazów sympatii, choć byłem przekonany, że w sprawie zrobiłem wszystko co możliwe. Innego zdania był klient, który rozpoczął litanię wyrzutów, podważając jakość mojej pracy, a jako dowód wskazał, że sąd oddalił kasację jako oczywiście bezzasadną.
Czytaj więcej
Dziś to prawnicy najczęściej poddawani są społecznym ocenom moralnym, a przecież powinni być wzorcem z Sevres obywatelskich zachowań.
Starałem się przypomnieć klientowi, że w ustnym uzasadnieniu sąd podnosił aspekt skomplikowania sprawy, celności argumentów obu stron i motywów decyzji, którą po długiej naradzie podjął. To nie przekonało klienta. Spytał: „to dlaczego sąd powiedział, że kasacja jest oczywiście bezzasadna? Jeżeli ktoś mówi, że coś jest oczywiście bezzasadne, to znaczy, że coś jest do bani”.
Ta sytuacja, z którą zapewne spotkała się większość z państwa, jest wynikiem nieprzemyślanej konstrukcji przepisu prowadzącej do prawniczej hipokryzji. Kasacja jest nadzwyczajnym środkiem odwoławczym, co powoduje, że można ją złożyć tylko w sytuacjach rażącego naruszenia prawa. Oczywiście często do sądu trafiają sprawy, w których w sposób oczywisty takich błędów nie popełniono. Kodeks pozwala na wyeliminowanie ich przed rozprawą, kiedy na posiedzeniu sąd może oddalić kasację jako oczywiście bezzasadną. Jeśli sprawa przejdzie tę weryfikację, to znak, że sąd dostrzega wagę podniesionego zarzutu.