Anna Nowacka-Isaksson: Na wojnie jest jeszcze głośniej

Reguły poziomu decybeli hamują dostawy amunicji do Ukrainy.

Publikacja: 14.08.2024 04:31

Anna Nowacka-Isaksson: Na wojnie jest jeszcze głośniej

Foto: Adobe Stock

Mieszkańcy miasta Karlskoga w południowej Szwecji są oswojeni z hałasem. Na jednym z największych w Europie poligonie doświadczalnym przedsiębiorstwa zbrojeniowego, Bofors w Kilsbergen, testuje się bowiem już od dawna amunicję i różnego rodzaju materiały wybuchowe, których używa się w broni palnej. Działalność firmy datuje się bowiem już od 80. lat XIX w. Poligon jest też jedynym prywatnym w Europie, nie licząc niewielkich obiektów testowania należących do różnych koncernów. Inne są państwowe.

Ilość testów, które się ma prawo przeprowadzać, zależy od Zarządu Powiatu w Örebro i Delegacji ds. Oceny Środowiskowej. A warto wiedzieć, że Szwecja ma najbardziej restrykcyjny w świecie kodeks ochrony środowiska i niezmiernie surowe wymogi co do poziomu hałasu. Instytucje wydają decyzję o próbach, kierując uwagę na poziom decybeli, na które będą narażeni mieszkańcy okolic Karlskogi.

Czytaj więcej

Anna Nowacka-Isaksson: Będzie kasza, makaron i chleb

Tymczasem od czasów wojny w Ukrainie produkcja przemysłu zbrojeniowego mocno przyspieszyła, a wraz z nią wzrosła potrzeba zwiększenia intensywności testów na poligonie doświadczalnym w Kilsbergen. Dlatego dwa lata temu firma wystąpiła o taką możliwość. Delegacja ds. Oceny Środowiskowej zezwoliła jej na próby do godziny 18.00. Z zastrzeżeniem, że firma mogła też przeprowadzać kontrole różnych systemów broni w razie zaistnienia szczególnych powodów także poza harmonogramem godzin na doświadczenia na poligonie. Na przykład testować amunicję w ciemności.

Gdy jednak z takiej opcji Bofors chciała skorzystać, Zarząd Powiatu w Örebro nie wydał zgody na zwiększenie ilości testów. To oznacza oczywiście więcej hałasu i trzeba mieć pozwolenie. Mimo że, jak mówił premier Ulf Kristersson, kraj znajduje się w najgroźniejszej sytuacji pod względem bezpieczeństwa od czasów drugiej wojny światowej, władze uznały, że wojna w Ukrainie nie stanowi dostatecznie ważnego powodu, by pozwolić na dodatkowe testy na poligonie. Szef ośrodka testów Bofors Stefan Krol tłumaczył, że odmowa oznacza, że firma nie przeprowadzi tylu prób, ilu by potrzebowała, ponieważ do każdego obiektu testowań są kolejki w całej Europie. Nieuznanie zaś toczącej się wojny i panującej superpoważnej sytuacji bezpieczeństwa w Europie za szczególny argument, by uzyskać zezwolenie na dodatkowe próby, jest dla niego niepojęte. Ujawnił też, że niektórzy producenci transportują amunicję do Południowej Afryki, bo tam łatwiej o zorganizowanie doświadczeń na poligonach.

W końcu Zarząd Powiatu zmienił zdanie i inwazję Rosji na Ukrainę ocenił jako powód do zezwolenia na zwiększenie ilości testów. Decyzję zaskarżył mieszkaniec Karlskoga Christer Persson do Sądu ds. Gruntów i Środowiska i sprawę wygrał. To spowodowało następną rundkę procedur. Firma zbrojeniowa złożyła apelację i aplikowała o zmianę warunków (w aspekcie przepisów ochrony środowiska) przeprowadzania prób, co oznacza rozpoczęcie procedur od pocżątku, konsultacje z władzami i z mieszkańcami, ale Delegacja ds. Oceny Środowiskowej prośbę odrzuciła. Na tym jednak karuzela biurokracji się nie skończyła, bo w czerwcu władze dały Bofors zielone światło na testowanie amunicji w dziesięć weekendów na rok, ale najwyżej dwa razy w miesiącu, jednak nie między godziną 18.00 a 19.00 przez całe dwa lata do maja 2026 r. Jednocześnie otrzymała odmowę na przedłużenie prób w dni powszednie. Nie wyrażono też zgody na testowanie amunicji do godz. 22.00 przez dwadzieścia wieczorów na rok. To bowiem oznaczałoby zbyt duże zakłócanie ciszy.

Firma zaskarżyła decyzję. I może będzie to ostatnia lub przynajmniej przedostatnią odsłona w całej historii zmierzającej do tego, by firma mogła testować amunicję w takim stopniu, jak by sobie tego życzyła, by zapewnić bezpieczeństwo swoich dostaw. I to, że przepisy dotyczące parametrów decybeli są barierą w tym, by Ukraina mogła otrzymać należyte materiałowe wsparcie, jest, eufemistycznie mówiąc, surrealistyczne. Dlatego szwedzki rząd wystąpił ostatnio z projektem rozporządzenia polegającym na zastąpieniu obowiązku ubiegania się o pozwolenie na próby na poligonie obowiązkiem zgłoszenia tego właściwym władzom. Oznacza to o niebo prostsze procedury. W efekcie zmian prawnych m.in. poligony, lotniska i obiekty do magazynowania chemicznych produktów nie będą musiały zmagać się z biurokracją, by poszerzyć swoją działalność i zbroić się, gdy w Europie trwa wojna.

Rozporządzenie, które ma wejść wkrótce w życie, będzie tymczasowe i przestanie obowiązywać po pięciu latach.

„Wiedza o tym, że mężczyźni i kobiety w Ukrainie właśnie teraz bronią również Szwecji, powinna ułatwić szwedzkiemu parlamentowi opowiedzenie się za takim rozporządzeniem” – zaopiniował publicysta „Svenska Dagbladet” Elias Nilsson.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej” w Szwecji

Mieszkańcy miasta Karlskoga w południowej Szwecji są oswojeni z hałasem. Na jednym z największych w Europie poligonie doświadczalnym przedsiębiorstwa zbrojeniowego, Bofors w Kilsbergen, testuje się bowiem już od dawna amunicję i różnego rodzaju materiały wybuchowe, których używa się w broni palnej. Działalność firmy datuje się bowiem już od 80. lat XIX w. Poligon jest też jedynym prywatnym w Europie, nie licząc niewielkich obiektów testowania należących do różnych koncernów. Inne są państwowe.

Pozostało 90% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian