Mieszkańcy miasta Karlskoga w południowej Szwecji są oswojeni z hałasem. Na jednym z największych w Europie poligonie doświadczalnym przedsiębiorstwa zbrojeniowego, Bofors w Kilsbergen, testuje się bowiem już od dawna amunicję i różnego rodzaju materiały wybuchowe, których używa się w broni palnej. Działalność firmy datuje się bowiem już od 80. lat XIX w. Poligon jest też jedynym prywatnym w Europie, nie licząc niewielkich obiektów testowania należących do różnych koncernów. Inne są państwowe.
Ilość testów, które się ma prawo przeprowadzać, zależy od Zarządu Powiatu w Örebro i Delegacji ds. Oceny Środowiskowej. A warto wiedzieć, że Szwecja ma najbardziej restrykcyjny w świecie kodeks ochrony środowiska i niezmiernie surowe wymogi co do poziomu hałasu. Instytucje wydają decyzję o próbach, kierując uwagę na poziom decybeli, na które będą narażeni mieszkańcy okolic Karlskogi.
Czytaj więcej
Szwedzi debatują o wojnie, porządkują schrony i szykują się do obrony ojczyzny.
Tymczasem od czasów wojny w Ukrainie produkcja przemysłu zbrojeniowego mocno przyspieszyła, a wraz z nią wzrosła potrzeba zwiększenia intensywności testów na poligonie doświadczalnym w Kilsbergen. Dlatego dwa lata temu firma wystąpiła o taką możliwość. Delegacja ds. Oceny Środowiskowej zezwoliła jej na próby do godziny 18.00. Z zastrzeżeniem, że firma mogła też przeprowadzać kontrole różnych systemów broni w razie zaistnienia szczególnych powodów także poza harmonogramem godzin na doświadczenia na poligonie. Na przykład testować amunicję w ciemności.
Gdy jednak z takiej opcji Bofors chciała skorzystać, Zarząd Powiatu w Örebro nie wydał zgody na zwiększenie ilości testów. To oznacza oczywiście więcej hałasu i trzeba mieć pozwolenie. Mimo że, jak mówił premier Ulf Kristersson, kraj znajduje się w najgroźniejszej sytuacji pod względem bezpieczeństwa od czasów drugiej wojny światowej, władze uznały, że wojna w Ukrainie nie stanowi dostatecznie ważnego powodu, by pozwolić na dodatkowe testy na poligonie. Szef ośrodka testów Bofors Stefan Krol tłumaczył, że odmowa oznacza, że firma nie przeprowadzi tylu prób, ilu by potrzebowała, ponieważ do każdego obiektu testowań są kolejki w całej Europie. Nieuznanie zaś toczącej się wojny i panującej superpoważnej sytuacji bezpieczeństwa w Europie za szczególny argument, by uzyskać zezwolenie na dodatkowe próby, jest dla niego niepojęte. Ujawnił też, że niektórzy producenci transportują amunicję do Południowej Afryki, bo tam łatwiej o zorganizowanie doświadczeń na poligonach.