Weszliśmy w ciekawy dla samorządów terytorialnych czas. Udzielane są absolutoria i wota zaufania. W tych jednostkach samorządu terytorialnego, w których doszło do zmiany władz, wybrano nowego wójta, burmistrza lub prezydenta, ocena będzie jednak dotyczyć nie jego, ale przegranego konkurenta. O zgrozo, po łapach może dostać zwycięzca. Nie pierwszy to, i pewnie nie ostatni przykład, że ustawa o samorządzie gminnym, funkcjonująca również w miastach, stoi w sprzeczności z logiką. I na nic zdają się uwagi samorządowców i specjalistów od administracji, którzy wykazują sprzeczności.
Oczywiście, jaskrawo wady widać w latach wyborczych. W 2024 r. w szczególności nowo wybrani wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast nie dość, że odziedziczyli budżety ustalone przez poprzednie władze (wykonawczą i stanowiącą), to raport o stanie gminy (miasta) za 2023 r. składał przegrany w ostatnich, kwietniowych wyborach włodarz. On też de facto odpowiada za wykonanie budżetu w 2023 r. I nie ma znaczenia, że teraz na czele tego czy innego samorządu stoją inni ludzie, kompletnie nieponoszący odpowiedzialności za stan gminy czy miasta sprzed pół roku. Stan prawny sprawia, że to oni będą ponosić ewentualne skutki niekorzystnych uchwał podjętych przez rady. Schizofreniczność całej sytuacji najlepiej ilustruje to, że nowi wójtowie w dużej mierze zawdzięczają swój niedawny sukces złej ocenie aktywności poprzedników. Ot, brak reelekcji był najlepszą – negatywną weryfikacją stylu działania włodarzy. I co z tego, skoro to starzy wójtowie, burmistrzowie i prezydenci przygotowywali oceniane właśnie dokumenty i oni realizowali (dobrze lub źle) budżety w 2023 r. Teraz polityczna ocena dotknie tych, którzy ich zastąpili.
Czytaj więcej:
Jakby tego było mało, nowo wybrani radni, często z tych samych co nowi wójtowie komitetów, będą mieć dylemat. Muszą uchwalić, czy poprzednik był dobrym włodarzem czy też złym, natomiast rykoszetem taka ocena (jeśli będzie negatywna) uderzy w ich nowego wójta czy burmistrza. Medialnie to także strzał w stopę, ponieważ jeśli uchwalą dobre wykonanie budżetu i udzielą wotum zaufania, to po co zmieniano władze? A wiadomo, że brak absolutorium za wadliwie wykonany budżet czy brak wotum zaufania uderza w nowego włodarza. Ten zaś kompletnie nie ponosi za to winy! To prawdziwy paradoks, kolejny dowód na niedoskonałość obowiązującej ustawy o samorządzie gminnym.
Te same prawidła obowiązują na poziomie powiatu i województwa, jednak tam wybory organów wykonawczych nie są dokonywane w wyborach bezpośrednich, dlatego nowi starostowie i marszałkowie województw z klucza mają bezpieczną większość w organach stanowiących. Tam jednak, gdzie doszło do zmian, też będą oceniani za poprzedników. A to gigantyczny absurd.