Jak w praktyce wygląda i czego dotyczy? Otóż jeśli ktoś zaparkuje w miejscu niedozwolonym albo porusza się pojazdami komunikacji zbiorowej bez ważnego biletu, może zostać ukarany mandatem. Innymi słowy, może ponieść konsekwencje finansowe, w tym dodatkowe koszty windykacji, jeśli nie zapłaci we wskazanym terminie.
Co się jednak stanie, jeśli ktoś w ogóle nie zapłaci? Wtedy, po uzyskaniu klauzuli wykonalności, do akcji wkracza komornik sądowy, w celu przymusowego wyegzekwowania zasądzonej kwoty. Komornik w pierwszej kolejności będzie próbował wyegzekwować tę kwotę z rachunku bankowego lub wynagrodzenia, bo to są najczęściej stosowane sposoby egzekucji.
I w tym momencie zaczyna działać wspomniany immunitet egzekucyjny. Otóż jeśli dłużnik, podobnie jak trzy i pół miliona innych osób, otrzymuje minimalne wynagrodzenie, komornik jest w praktyce bezradny, bo to wynagrodzenie w całości zwolnione jest spod egzekucji. Podobnie rzecz ma się z egzekucją z rachunku bankowego. Wysokość kwoty wolnej od zajęcia jest uzależniona od wysokości minimalnego wynagrodzenia w danym roku i odpowiada wartości 75 proc. minimalnego wynagrodzenia brutto. A przypominam, że wysokość minimalnego wynagrodzenia rośnie lawinowo. W 2018 r. wynosiło ono 2100 zł, w 2022 r. 3010 zł, dziś wynosi już 4242 zł. A za kilka miesięcy wzrośnie ponownie.
Co to oznacza w praktyce? Otóż jeśli osoba zarabiająca minimalne wynagrodzenie, która nie uregulowała swojego zobowiązania z tytułu ukarania mandatem od Straży Miejskiej, opłaty za odpady komunalne czy podatku od nieruchomości, dobrowolnie nie ureguluje swojego zadłużenia, egzekucja zarówno samego zobowiązania, jak i kosztów jego windykacji jest niemal niemożliwa. O ewentualnej egzekucji z ruchomości nawet nie warto wspominać, bo ta została niemal całkowicie zlikwidowana przez poprzednią ekipę rządzącą.
Instytucja zwolnienia minimalnego wynagrodzenia spod egzekucji wynikała z troski ustawodawcy o zapewnienie dłużnikowi środków niezbędnych do utrzymania się. Analogicznie z minimum socjalnym. O ile jednak w momencie tworzenia tej regulacji kwoty minimalnego wynagrodzenia i minimum socjalnego były bardzo zbliżone, o tyle dziś są biegunowo od siebie odległe.
Odnoszę nieodparte wrażenie, że do dziś wiele osób myli te pojęcia, co prowadzi do całkowitego niezrozumienia obecnej sytuacji, w której w praktyce ogromna część społeczeństwa jest objęta właśnie swego rodzaju immunitetem faktycznym, ponieważ nie ma realnych narzędzi, do ewentualnego przymusowego wyegzekwowania od nich przestrzegania przepisów obowiązujących nas wszystkich.