Jacek Dubois: Burleska więzienna

Prezydent, porównując ułaskawionych byłych szefów CBA Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego do więźniów brzeskich, mocno przesadził.

Publikacja: 07.02.2024 02:00

Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik na spotkaniu z Andrzejem Dudą w Pałacu Prezydenckim, 20 grudnia 2023

Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik na spotkaniu z Andrzejem Dudą w Pałacu Prezydenckim, 20 grudnia 2023

Foto: KPRP, Jakub Szymczuk

Sprawa panów Kamińskiego i Wąsika została zakończona kulminacyjną sceną, w której prezydent, tym razem prawidłowo, ułaskawił obu skazanych, potwierdzając tym, że jego poprzedni akt łaski nie wywołał żadnych skutków prawnych. To jednak nie zamknęło całości problemu, gdyż pozostał spór przed sądem opinii publicznej. By zniwelować wizerunkową porażkę, jaką jest skazanie kluczowych przedstawicieli obecnie opozycyjnej partii za przestępstwa pospolite, partyjni koledzy ułaskawionych postanowili przedstawić ich proces jako polityczny. Liderem tej narracji stał się sam prezydent,porównując ułaskawionych do więźniów brzeskich.

Ciężka próba

To była karkołomna konstrukcja intelektualna starająca się zrównać naruszających prawo urzędników państwowych z najwybitniejszymi politykami dwudziestolecia międzywojennego, szykanowanymi za ich działania w obronie demokracji.

Czytaj więcej

Jacek Dubois: Czas na sprawy ważne

Wobec demagogii logika i historyczna uczciwość narażone są na ciężką próbę. Wypowiadanie takich słów jest możliwe, bo często ich odbiorcy nie analizują, co jest prawdą, przyjmując tezy wypowiadane przez osoby, z którymi sympatyzują, zaś sztuką jest zajęcie stanowiska po przeanalizowaniu faktów.

Ze sprawą polityczną mamy do czynienia, gdy ktoś pociągany jest do odpowiedzialności za swoje przekonania, gdy nie ma do tego podstaw prawnych lub gdy wobec kogoś stosuje się przepisy, gdy do innych osób za takie same działania przepisy te nie są stosowane. Żadna z tych sytuacji się nie darzyła. Zarzuty postawione urzędnikom były reakcją na ich konkretne zachowania naruszające prawo bez związku z ich przekonaniami. Zachowania, za które ich skazano, nie były nawet skierowane przeciw obecnym rządzącym, a dotyczyły ich własnych ówczesnych koalicjantów i oni byli pokrzywdzonymi.

Polityczna sprawa

Trudno również twierdzić, że przeciw innym osobom za podobne działania nie wnoszono aktów oskarżenia, ponieważ zarzuty miały charakter bezprecedensowy i żadni inni przedstawiciele władzy nie dopuścili się podobnych zachowań.

Ze sprawą polityczną nie mamy do czynienia wtedy, gdy ktoś myśli, że jest represjonowany za poglądy w sytuacji, gdy narusza prawo, tylko wtedy, gdy ktoś jest stawiany przed sądem za czyny, które prawa nie naruszają, a powodem tego jest to, że jego zachowanie nie podoba się rządzącym. Doskonałym papierkiem lakmusowym dla oceny, czy w jakiejś sprawie istnieje aspekt polityczny, jest reakcja adwokatury, do której ustawowych zadań należy stanie na straży praworządności.

Adwokatura wielokrotnie stawała w obronie osób represjonowanych przez władzę. Gdy w okresie rewolucji 1905–1907 dochodziło do politycznych procesów, adwokaci powołali Koło Obrońców Politycznych, które udzielało pomocy prawnej represjonowanym. W trakcie procesu brzeskiego największe autorytety adwokackie zaangażowały się w obronę pro bono. Podobnie było w czasie wypadków radomskich, stanu wojennego czy lat 2015–2023, gdy dochodziło do masowego naruszania praw obywateli.

W przypadku Kamińskiego i Wąsika nie doszło do żadnego systemowego protestu adwokatury, która w tej sprawie nie dopatrzyła się jakichkolwiek naruszeń prawa innych niż bezprawne skorzystanie przez prezydenta z prawa łaski. Co więcej, w przestrzeni publicznej sami skazani nie podjęli aktywnej obrony, odwołując się jedynie do skuteczności zastosowanego przez prezydenta prawa łaski i żądając umorzenia prowadzonego wobec nich postępowania.

W większości procesów politycznych toczących się czy to w okresie stanu wojennego, czy w czasie gdy partia, do której należeli ułaskawieni, znajdowała się przy władzy, osoby szykanowane podejmowały merytoryczną obronę, wykazując brak podstaw oskarżenia. Tu ich argumentem była rzekoma skuteczność łaski prezydenta, a nie polemika z prawdziwością przedstawionych zarzutów. Bycie więźniem politycznym nie oznacza, że jest się skazanym w związku z uprawianiem polityki.

Koledzy kolegom

Sytuacja taka ma miejsce, gdy podstawą skazania nie są realne zawinienia, tylko represja za niewygodne dla władzy zachowania. Tu ułaskawionych nie chciano sądzić, gdy władzę sprawowali ich polityczni koledzy, a więc przy pomocy narzędzi politycznych chciano ich uchronić od wyroku i kary.

Nie mamy zatem do czynienia z procesem politycznym, tylko z sytuacją, gdy politycy zrobili wszystko, co jest możliwe, by ich koledzy nie ponieśli odpowiedzialności za swoje czyny, a do tych mało chlubnych działań teraz zainteresowani starają się stworzyć nadbudowę.

Autor jest adwokatem i sędzią Trybunału Stanu

Sprawa panów Kamińskiego i Wąsika została zakończona kulminacyjną sceną, w której prezydent, tym razem prawidłowo, ułaskawił obu skazanych, potwierdzając tym, że jego poprzedni akt łaski nie wywołał żadnych skutków prawnych. To jednak nie zamknęło całości problemu, gdyż pozostał spór przed sądem opinii publicznej. By zniwelować wizerunkową porażkę, jaką jest skazanie kluczowych przedstawicieli obecnie opozycyjnej partii za przestępstwa pospolite, partyjni koledzy ułaskawionych postanowili przedstawić ich proces jako polityczny. Liderem tej narracji stał się sam prezydent,porównując ułaskawionych do więźniów brzeskich.

Pozostało 87% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?