Krzysztof Łyszyk: Istota sporu o likwidację spółek mediów publicznych

Rozstrzygnięcie sporu o skuteczność uchwał likwidacyjnych zajmie lata. Dlatego jedyną szansą na uzyskanie przewagi przez jedną lub drugą stronę są wnioski o zabezpieczenie roszczeń.

Publikacja: 31.01.2024 02:01

Krzysztof Łyszyk: Istota sporu o likwidację spółek mediów publicznych

Foto: AdobeStock

W ostatnim czasie uwaga opinii publicznej koncentruje się na postępowaniach rejestrowych dotyczących ujawnienia w Krajowym Rejestrze Sądowym nowych organów czy likwidacji kolejnych spółek publicznej radiofonii i telewizji. Zwolennicy jednej strony sporu podkreślają znaczenie wpisów likwidacji, ich oponenci wskazują na odmowę ujawnienia w rejestrze członków zarządu i rad nadzorczych.

Czym jest rejestr przedsiębiorców

W rejestrze przedsiębiorców gromadzi się dane dotyczące podmiotów podlegających obowiązkowi rejestracyjnemu, które zostały zweryfikowane przez sąd rejestrowy w zakresie ich zgodności z prawem i stanem rzeczywistym.

Wpis o powołaniu określonych osób do zarządu czy do rady nadzorczej, jak również wpisy związane z otwarciem likwidacji nie mają charakteru prawotwórczego. Innymi słowy, to, czy ktoś jest członkiem organu lub czy w spółce otwarta jest likwidacja, wynika ze stosownych aktów powołania lub uchwał, a nie z określonych wpisów w rejestrze.

Najważniejszą konsekwencją wpisu jest fakt, że podmiot obowiązany do złożenia wniosku o wpis nie może powoływać się wobec osób trzecich działających w dobrej wierze na dane, które nie zostały wpisane do rejestru lub zostały z niego wykreślone.

Tych kilka ogólnych uwag prowadzi do wniosku, że jeśli wniosek o otwarcie likwidacji spełnia wymogi formalne, sąd rejestrowy nie ma kompetencji do zakwestionowania uchwał likwidacyjnych i odmowy wpisu.

Oczywiście kognicja sądu rejestrowego sformułowana jest w przepisach i orzecznictwie bardzo szeroko. Z drugiej strony w polskim systemie prawnym – o czym jeszcze szerzej w dalszej części analizy – sąd nie ocenia z urzędu skuteczności czy ważności uchwał.

W tym celu konieczne jest wszczęcie odrębnego postępowania w przedmiocie ustalenia nieskuteczności lub nieważności uchwały. Postępowanie to prowadzone jest przed sądem okręgowym gospodarczym.

Sąd rejestrowy, który dysponuje wnioskiem danej spółki i podstawowymi dokumentami, nie zna stanowisk pozostałych interesariuszy sporu o uchwały, w związku z tym nie powinien sam, na podstawie bliżej nieokreślonych okoliczności, domysłów, faktów medialnych czy pobieżnej oceny przepisów dokonywać tak fundamentalnych dla obrotu prawnego ocen.

Innymi słowy, jedyną drogą do wyeliminowania z obrotu wadliwie podjętych uchwał likwidacyjnych jest ich prawidłowe zaskarżenie przez legitymowane podmioty, w trybie i terminie określonym w art. 422 § 1 kodeksu spółek handlowych oraz art. 425 § 1 k.s.h.

Co ciekawe, nawet jeśli dojdzie do zaskarżenia uchwał likwidacyjnych w trakcie postępowania rejestrowego, sam ten fakt nie uzasadnia odmowy wpisu czy nawet wstrzymania postępowania rejestrowego. Sąd może (ale nie jest zobowiązany) zawiesić je wyjątkowo jedynie po przeprowadzeniu jawnego posiedzenia.

W tym stanie rzeczy licytacja na wpisy w rejestrze nie wydaje mi się właściwa dla oceny, gdzie jesteśmy w sporze o media.

Stanowisko Trybunału Konstytucyjnego

Kolejną kwestią, która w ostatnich dniach elektryzuje opinię publiczną, jest Trybunał Konstytucyjny i jego stanowisko zarówno w sprawie zmian osobowych, jak i likwidacji. Przez jednych doniosłość orzeczenia TK będzie wyolbrzymiana, przez innych kontestowana, w zależności od tego, która strona sporu będzie je komentować.

Moim zdaniem nie budzi wątpliwości, że na gruncie ustaw o radiofonii i telewizji wyraźnie wskazano, jakich przepisów k.s.h. nie stosuje się do jednostek publicznej radiofonii i telewizji, a wśród nich nie ma mowy o tych dotyczących likwidacji.

Z drugiej strony mamy statuty spółek medialnych i wszystkie z wyjątkiem TVP wprost wśród kompetencji walnego zgromadzenia wskazują od lat likwidację. Statut TVP likwidacji nie wyklucza – po prostu na ten temat milczy.

To właśnie te zasady postanowili zakwestionować przed TK wnioskodawcy, wskazując ponadto, że przecież ustawa o radiofonii i telewizji wprost wymienia „Telewizję Polską – Spółkę Akcyjną” i „Polskie Radio – Spółkę Akcyjną” jako podmioty tworzące odpowiednio publiczną telewizję i radiofonię w Polsce. Byt tych dwóch spółek zakotwiczony jest zatem w ustawie. Co więcej, cała publiczna radiofonia i telewizja zakotwiczona jest jeszcze dodatkowo w Konstytucji RP.

Pomija się przy tym, że to ostatnie zakotwiczenie nastąpiło poprzez określenie pozycji ustrojowej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a nie poprzez przesądzenie, czy publiczna radiofonia i telewizja działa w tej czy innej spółce. To już jednak materiał na osobną analizę.

Z informacji prasowych wiemy, że Maciej Łopiński oraz Michał Adamczyk złożyli w Sądzie Okręgowym w Warszawie wnioski o zabezpieczenie w sprawie uchwał o powołaniu przez ministra kultury członków organów TVP, a także o otwarciu likwidacji. Należy spodziewać się analogicznych spraw w pozostałych 19 jednostkach publicznej radiofonii i telewizji.

Nie są to sprawy rejestrowe o wpis, ale zupełnie odrębne postępowania kontradyktoryjne, rozpatrywane przez sąd inny niż rejestrowy, w których pomiędzy stronami procesu będzie się toczyć spór i na stronach procesu ciążyć będzie obowiązek udowodnienia swoich racji.

To właśnie te sprawy powinna śledzić opinia publiczna, ponieważ w postępowaniach zabezpieczających dotyczących kwestionowania uchwał osobowych i likwidacyjnych rozegra się prawdziwa bitwa o media i sytuacja ukształtowana tymi zabezpieczeniami może trwać lata, dając jednej lub drugiej stronie przewagę na czas rozpoznania właściwej sprawy.

Zaskarżenie uchwał

Kodeks spółek handlowych przewiduje dwa zasadnicze sposoby wzruszenia uchwał. Uchwałę likwidacyjną można więc po pierwsze zaskarżyć ze względu na sprzeczność ze statutem bądź dobrymi obyczajami, jeśli godzi w interes spółki lub ma na celu pokrzywdzenie akcjonariusza (art. 422 § 1 k.s.h.).

Jeśli natomiast uchwała jest sprzeczna z ustawą, można żądać stwierdzenia jej nieważności (art. 425 § 1 k.s.h.). W obu przypadkach kompetencja przysługuje zarządowi, radzie nadzorczej oraz poszczególnym członkom tych organów.

W mojej ocenie, niezależnie od sporu dotyczącego konstytucyjności Rady Mediów Narodowych, nie sposób uznać, że mogłoby przysługiwać jej prawo zaskarżenia uchwał. Wynika to z faktu, że zgodnie z ustawą Rada ma prawo „powoływania i odwoływania składów osobowych organów” jednostek publicznej radiofonii i telewizji oraz Polskiej Agencji Prasowej oraz do wglądu w sprawy tych pomiotów i tylko w tym zakresie przysługują jej uprawnienia, jakie ustawa i statut przyznają radzie nadzorczej. Prawo zaskarżania uchwał się w tym nie mieści.

Uchwała nieistniejąca

Osobną kategorią uchwał są te nieistniejące. Jest to kategoria szczególna. Uchwały nieistniejące różnią się od sprzecznych z prawem tym, że z uwagi na swój drastyczny, krańcowy stopień wadliwości nie wywołują żadnych skutków prawnych od samego początku. Uchwała dotknięta tak znacznym stopniem wadliwości nie istnieje i nigdy nie istniała. I nie ma konieczności uzyskiwania wyroku stwierdzającego okoliczność ich nieistnienia na podstawie art. 189 kodeksu postępowania cywilnego.

W postanowieniu Sądu Najwyższego z 25 sierpnia 2016 r. (sygn. akt V CSK 694/15) określono, jakie okoliczności podjęcia uchwały przesądzają o tym, że uznaje się ją za nieistniejącą.

Są to: podjęcie uchwały

(i) przez osoby niebędące wspólnikami,

(ii) przez walne zwołane bez zachowania wymaganych procedur,

(iii) bez wymaganego quorum, większości głosów lub w sprawie nieumieszczonej w porządku obrad, sfałszowanie wyników głosowania, zaprotokołowanie uchwały bez głosowania, oraz

(iv) nie na serio, o niezrozumiałej treści, której sensu nie da się ustalić w drodze wykładni, a także zastosowanie przymusu fizycznego wobec wspólników głosujących nad uchwałą.

Powyższe okoliczności nie znajdą zastosowania do uchwał likwidacyjnych. Wynika to z faktu, że jednostki publicznej radiofonii są spółkami jednoosobowymi Skarbu Państwa. Wszystkie uchwały likwidacyjne zostały podjęte przez wspólnika, z uwzględnieniem wymaganej procedury, którą określa art. 405 k.s.h.

Zgodnie z tym przepisem uchwały można powziąć, mimo braku formalnego zwołania, jeżeli cały kapitał zakładowy jest reprezentowany, a nikt z obecnych nie zgłosił sprzeciwu dotyczącego odbycia walnego lub wniesienia poszczególnych spraw do porządku obrad. Ten przepis stanowi odstępstwo od zasady ogłaszania lub zawiadamiania o walnych (art. 402 k.s.h.). Pamiętajmy jednak, że ta zasada została wyłączona dla spółek mediowych na mocy art. 26 ustawy o radiofonii i telewizji. W efekcie walne spółek publicznej radiofonii zawsze organizujemy w trybie art. 405 k.s.h.

Co zbada i oceni sąd

Skoro szanse na uznanie uchwał likwidacyjnych za nieistniejące są znikome, w mojej ocenie istotą postępowań mających na celu wyeliminowanie uchwał likwidacyjnych z obrotu będą następujące kwestie właściwe dla unieważniania lub uchylania uchwał.

Sąd będzie musiał po pierwsze ocenić, czy osoba wnosząca powództwo jest do tego legitymowana, a więc czy jest członkiem zarządu lub rady nadzorczej. Ustalenie to będzie więc wymagało oceny, czy do powoływania organów uprawniona jest Rada Mediów Narodowych czy minister kultury.

Drugą kluczową kwestią będzie ocena, czy jednostki publicznej radiofonii i telewizji mogą być likwidowane, a jeśli tak, to w jakiej procedurze – czy tej określonej w k.s.h. czy też może konieczna jest ścieżka ustawowa. Tutaj kluczowe może okazać się rozróżnienie likwidowania i zlikwidowania, albowiem różna może być ocena, czy można bez ustawy wszcząć likwidację, czy też ją zakończyć.

Gdyby likwidacja nie była odpowiedzią na weto prezydenta i zablokowanie środków na media, dodatkowym argumentem przeciwko jej uchwaleniu mogłaby być sprzeczność z dobrymi obyczajami i godzenie w interes spółki.

Ostatnią kwestią badaną przez sąd będzie z pewnością ważność i wpływ orzeczenia TK na wszczęte postępowania likwidacyjne. Nie będzie to zagadnienie proste i może być pretekstem dla sądu rozpoznającego sprawę do zasięgnięcia opinii Sądu Najwyższego.

Co dalej?

Definitywne rozstrzygnięcie sporu o skuteczność uchwał likwidacyjnych zajmie lata. Tyle będą trwały postępowania sądowe zmierzające do oceny legalności uchwał walnych zgromadzeń.

Z tego względu jedyną szansą na uzyskanie przewagi przez jedną lub drugą stronę są wnioski o zabezpieczenie roszczeń. Są rozpatrywane przez sądy stosunkowo szybko, bo zazwyczaj w terminie kilku tygodni od ich złożenia.

W postępowaniu zabezpieczającym nie zapadnie definitywne orzeczenie, ale jedynie wstępne, w którym sąd oceni roszczenia prima facie, zbada interes prawny w uzyskaniu zabezpieczenia i jeśli zgodzi się ze stanowiskiem wnioskodawcy, może wydać zabezpieczenie.

Treść tego zabezpieczenia może być bardzo różna. Czasami sądy wydają zabezpieczenia o skutkach w zasadzie zrównanych z wyrokami. Co istotne, co do zasady postanowienia o udzieleniu zabezpieczenia są wykonalne z chwilą ich wydania.

Z chwilą wydania zabezpieczenia sytuacja dla podmiotu zobowiązanego jego treścią staje się skomplikowana. Na zabezpieczenie przysługuje mu bowiem zażalenie, co jednak nie wpływa na wykonalność orzeczenia. Rozstrzygnięcie zażalenia to kolejne miesiące.

Autor jest radcą prawnym, partnerem w LWW Łyszyk Wesołowski i Wspólnicy sp.k.

W ostatnim czasie uwaga opinii publicznej koncentruje się na postępowaniach rejestrowych dotyczących ujawnienia w Krajowym Rejestrze Sądowym nowych organów czy likwidacji kolejnych spółek publicznej radiofonii i telewizji. Zwolennicy jednej strony sporu podkreślają znaczenie wpisów likwidacji, ich oponenci wskazują na odmowę ujawnienia w rejestrze członków zarządu i rad nadzorczych.

Czym jest rejestr przedsiębiorców

Pozostało 97% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?