Jarosław Gwizdak: Nie dotykać, nie kartkować!

Bo to jest księga prawości, pamięci i pasji.

Publikacja: 18.07.2023 07:48

Jarosław Gwizdak: Nie dotykać, nie kartkować!

Foto: Adobe Stock

Pisałem ostatnio w felietonie o III Kongresie Prawników Polskich, że jego organizatorzy nie mieli szczęścia. I mnie w Gdańsku nieszczególnie sprzyjała fortuna, ale się nie poddałem i nie żałuję.

Na kongresie można było kupić książki jednego z prawniczych wydawnictw. Nie tylko kodeksy i komentarze, ale też pozycje, które swoje miejsce niekoniecznie muszą znaleźć w prawniczym gabinecie. Książki, których lekturę poleciłbym nie tylko prawnikom. Zwłaszcza jedną z nich.

Dlaczego piszę o pechu? Otóż moje pierwsze, „odręczne” spotkanie z tomem „Notatki 2014–2020, czyli sześć lat tłusto-chudych” Stanisława Zabłockiego trochę mnie przestraszyło. I nie miało to związku z imponującą (prawie 850 stron) objętością pozycji.

Sięgnąłem po książkę, aby ją przed zakupem przekartkować. Trafiłem na stronę, na której autor wspominał zmarłą artystkę – Korę. W notatce niżej hołd dla zmarłego Tomasza Stańki. Koniec lipca 2018 r., niełatwy czas dla fanów muzyki.

Przewróciłem strony. Tym razem mowa była o jednym ze zmarłych gigantów adwokatury polskiej. Następne kartkowanie: umiera Adam Słodowy. Przynajmniej pogłoski o jego śmierci okazały się przesadzone.

Rozstanie, pożegnanie, kres

Więcej zastrzeżeń do treści książki nie mam. Przeciwnie, jej lektura przekonuje, że dla autora niezmiernie ważna jest pamięć, a pamięć to między innymi wspomnienie o tych, którzy odeszli.

Niesamowicie poruszyła mnie opisana w książce bardzo osobista opowieść o ostatniej liście zakupów matki sędziego Zabłockiego. Nie spodziewałem się, że jeden z gigantów polskiej praworządności podzieli się z czytelnikami tak intymną, wzruszającą i prywatną historią.

Takich intymnych momentów jest w książce znacznie więcej – poznajemy wnuczki sędziego, bywamy na spektaklach i meczach z państwem Zabłockimi, dowiadujemy się, w jaki sposób sędzia zaczyna swój dzień.

Te osobiste wątki stanowią uzupełnienie książki opartej na trzech innych filarach: pamięci, praworządności i pasji. W tle jest jeszcze osobista charakterystyka autora, którą można określić jednym słowem: prawość. Od siebie dodaję jeszcze jedno słowo na „p”: partnerstwo.

Zacznę od pamięci. Książka jest wypełniona wspomnieniami o zmarłych. Najczęściej (ale nie tylko) o zmarłych prawnikach. Teoretycy, sędziowie, adwokaci. Z większością z nich autora łączyła bliska znajomość, dlatego jego osobiste szkice biograficzne są niezwykle interesujące.

Praworządność, pasja i partnerstwo

To, że autor „umie praworządność”, nie ulega żadnej wątpliwości. To przecież sędzia Sądu Najwyższego, kandydat na jego pierwszego prezesa, prezes Izby Karnej, były adwokat, autor niezliczonych komentarzy i publikacji. Stykamy się z osobistą kroniką zmian w polskim sądownictwie, obserwowaną i raportowaną przez ich uczestnika.

W książce poznajemy sędziego aktywistę: obecnego na protestach, wypowiadającego się w mediach, wreszcie przemawiającego w Senacie, podczas pamiętnych obrad. Te obrazy aktywności sędziego prawnicy pamiętają, oby poznali je – dzięki książce – także obywatele.

Ważne są też odniesienia do wiary, zapewne nie takie, jakich spodziewali się „prawdziwi katolicy”. Zabłocki pisze między innymi o najnowszym brzmieniu punktu 2267 Katechizmu Kościoła Katolickiego, dotyczącego kary śmierci.

Autor, karnista – obcujący zawodowo z największymi zbrodniami i niegodziwościami – jest zdecydowanym przeciwnikiem kary eliminacyjnej. I o tym również warto pamiętać.

Na szczęście nie samym prawem i pamięcią żyje autor. Jest byłym (a może jedynie niepraktykującym) siatkarzem, który stara się nie opuścić żadnego meczu warszawskich ligowców.

Jest fanem skoków narciarskich – nazwiska następców Adama Małysza znajdujemy na kartach „Notatek” równie często jak to Adama Bodnara. Są też lekkoatletyka i tenis ziemny: śledzimy z autorem karierę „Isi” – Agnieszki Radwańskiej, wiedząc, że już wkrótce zastąpi ją na tenisowym szczycie Iga Świątek.

Bo i o tym jest ta książka, w której poznajemy nie tylko świetnego prawnika, ale po prostu fajnego faceta. Mogę tak napisać, bo łączy nas też wspomniane już wcześniej partnerstwo. Kilka lat temu poznałem autora osobiście. Już podczas naszego drugiego spotkania zaproponował mi przejście na „ty”.

Wychowany w sądowym Bizancjum katowickiego sądu okręgowego, gdzie do każdego wyższego rangą sędziego należało się zwracać z czołobitnością i nabożeństwem, byłem tym poważnie zszokowany. Z propozycji skorzystałem.

Wiem, że Zabłocki uważa młodszych stażem sędziów po prostu za kolegów po fachu, jest otwarty na ich idee i zaproszenia, a jego (jak sam pisze) „facebookowa ścianka” stała się wirtualnym miejscem spotkań i dyskusji środowiska.

Czas na podsumowanie i ostatnie słowo, z którym wiążę „Notatki (…)”: prawość. Książka jest dla mnie pamiętnikiem prawego człowieka. Człowieka, który w podłych i niełatwych czasach wie, jak robić „the right thing” (czyli właściwą/prawą rzecz).

Prawy jak prawnik – nie tylko o tym wie, ale po prostu to robi.

Autor jest byłym sędzią, byłym prezesem sądu, członkiem zarządu Fundacji Inpris, Obywatelskim Sędzią Roku 2015

Pisałem ostatnio w felietonie o III Kongresie Prawników Polskich, że jego organizatorzy nie mieli szczęścia. I mnie w Gdańsku nieszczególnie sprzyjała fortuna, ale się nie poddałem i nie żałuję.

Na kongresie można było kupić książki jednego z prawniczych wydawnictw. Nie tylko kodeksy i komentarze, ale też pozycje, które swoje miejsce niekoniecznie muszą znaleźć w prawniczym gabinecie. Książki, których lekturę poleciłbym nie tylko prawnikom. Zwłaszcza jedną z nich.

Pozostało 91% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?