Projekt ustawy o zmianie płci od strony prawnej, który się w tej chwili dyskutuje, ma się opierać na samodefiniowaniu swojej seksualnej tożsamości. Jeżeli ktoś się urodzi jako chłopiec, a czuje się jak dziewczyna, powinno to wystarczyć, by w ewidencji ludności ta osoba zaistniała jako płeć żeńska. Deklaracja zmiany płci będzie też możliwa w 16. roku życia, dwa lata wcześniej niż dotychczas. (W projekcie sprzed dwóch lat rząd chciał umożliwić dzieciom od 12. roku życia wystąpienie z wnioskiem o zmianę płci w ewidencji ludności za zgodą rodziców).
Wiele organizacji, w tym powstałe już w 1950 r. Krajowe Stowarzyszenie na rzecz praw osób homoseksualnych, biseksualnych i transgenderycznych ( RFSL) oraz niektórzy politycy i partie uważają, że samookreślenie płci przez osobę transpłciową stanowi dostateczną podstawę do tranzycji prawnej. Medyczne zdiagnozowanie u danej osoby transseksualizmu czy interseksualizmu nie będzie do tego wymagane. Medyczny proces zmiany tożsamości może bowiem trwać latami. Tymczasem obecny projekt ma ułatwić procedurę. Zgodnie z nim, legislacja osobno ma potraktować proces korekty płci i oddzielnie proces zmiany tożsamości płci od strony prawnej. I jak zapewnia szef młodzieżowej RFSL Elias Fjellander, nieskomplikowana procedura zmiany płci prawnej zaoszczędzi cierpień w wielu sytuacjach. Przy żądaniach okazania dokumentu na poczcie, przy kupowaniu alkoholu w sklepach monopolowych (granica wieku od 20. roku życia) i w knajpach, lub gdy się chce nabyć napój energetyczny w niektórych supermarketach. Okazując dokument, ujawnia się otoczeniu swoją transseksualną tożsamość – podkreśla organizacja LGBT, czym ryzykuje się narażenie na przemoc, werbalne zaczepki i fizyczne molestowanie.
Czytaj więcej
Osoba transpłciowa, która za granicą dokonała korekty płci, ma prawo do nowego paszportu RP z jej aktualnymi danymi, odzwierciedlającymi metrykalne uzgodnienie płci - uznał Naczelny Sąd Administracyjny.
Kwestia jednak ustalenia płci od strony prawnej oparta jedynie na postrzeganiu własnej seksualności bez medycznego zdiagnozowania budzi poważne obawy feministycznych organizacji kraju. Bo ich zdaniem koliduje z interesami kobiet. Przewodnicząca Związku Kobiet Chadecji Sarah Kullgren ostrzega, że może to w konsekwencji doprowadzić do pogorszenia praw kobiet, gdy osoba identyfikująca się jako kobieta otrzyma dostęp do publicznych przestrzeni. Chodzi tu o szatnie, więzienia, areszty, mieszkania ochronne dla kobiet, placówki zdrowia i toalety. A co będzie ze statystyką z podziałem na płeć – indagowała. Musimy identyfikować problemy społeczne jak przemoc mężczyzn wobec kobiet, gwałty i opiekę położniczą. Polityczka zastanawiała się także, co się stanie w przypadku transseksualnych mężczyzn, którzy trafią do ewidencji ludności jako kobiety. Czy będą też wzywani na mammografię? – pytała.
Podobne zarzuty przedstawiały reprezentantki organizacji feministycznych, w tym Klubu 1,6 miliona, stowarzyszenia walczącego o poprawę równości w opiece zdrowotnej i społeczeństwie, i krajowego stowarzyszenia Unizon wspierającego dziewczyny i kobiety narażone na przemoc. „Mamy duże zrozumienie dla tego, by przedsięwziąć poprawę sytuacji dla osób transseksualnych, małej lecz pokrzywdzonej społecznie grupy” – zaznaczyły w apelu. Jeżeli jednak płeć prawna w zwiększonej mierze opiera się na samoidentyfikacji, to oznaczałoby to zmianę definicji płci przez społeczeństwo.