Anna Nowacka-Isaksson: Strachliwie wobec monarchy

Porównanie króla Szwecji do saudyjskiego władcy uznano za kontrowersyjne.

Publikacja: 06.09.2022 10:15

Anna Nowacka-Isaksson: Strachliwie wobec monarchy

Foto: Adobe Stock

Sprawa okazała się kontrowersyjna na tyle, że na dwa dni przed emisją wykreślono to zdanie z radiowej audycji. Ocenzurowane zdanie brzmiało następująco : „Jak to się stało, że zarówno szwedzki monarcha Karol Gustaw XVI, jak i król Arabii Saudyjskiej Salman Bin Saud sprzeciwiali się wprowadzeniu żeńskiej sukcesji”?

Program I szwedzkiego radia emituje audycje, w których celebryci i osoby, które dokonały czegoś szczególnego, opowiadają swoje historie przeplatane wybraną przez siebie muzyką. Jedną z tych postaci była dziennikarka i pisarka Hana Al-Khamri rodem z Arabii Saudyjskiej, obecnie zamieszkała w Malmö. Gdy się dowiedziała o decyzji, że z jej opowieści mają wycofać zdanie o szwedzkim monarsze, protestowała, zbulwersowana jawną ingerencją w program. Wszak na początku redakcja się zgodziła puścić cały tekst bez wykreśleń, choć z zastrzeżeniami, że „istnieje oczywiście ryzyko”, że dyskusja o programie będzie się koncentrowała na szwedzkim monarsze i na tym, że dziennikarka „oczernia króla”. I że „słuchacze nie zrozumieją, co ona chce osiągnąć przez takie porównanie”. W końcu jednak audycję wyemitowano bez krytycznego sformułowania.

Czytaj więcej

Teraz Al-Khamri żąda, by jej narrację o ucisku kobiet w dyktaturze i ucieczce do Szwecji radio opublikowało, ale bez okaleczania tekstu. Ocenzurowany przekaz bowiem jest dla niej istotny, m.in. z tego powodu, że miała odwagę pisać niepochlebnie o dynastii Saudów i była zmuszona opuścić swoją ojczyznę.

Ujawniła też, że w toku pracy nad programem szwedzka redakcja odnosiła się bardzo ostrożnie do dynastii Bernadotte. Zachowanie radiowego teamu ktoś nazwał „żenująco strachliwym”.

Na opublikowanie audycji w całości nie chce się jednak zgodzić publiczne radio. „Musimy się odnieść do tego, co jest poprawne, zaś stwierdzenie, że król sprzeciwia się wprowadzaniu żeńskiej sukcesji, nie jest zupełnie poprawne”– zaznaczyła redakcja publicznego radia. I wyjaśniła, że nie chodzi tu o to, by nie krytykować monarchy czy nie poddawać pod dyskurs prawa sukcesji tronu, tylko w jaki sposób się to formułuje. Król bowiem nie był przeciwny kobiecie (czytaj: starszej córce Wiktorii ) na tronie w przeprowadzonych wywiadach, nawet jeżeli nie ukrywał tego, że preferował mężczyznę (czyli syna Karola Filipa, który przyszedł na świat jako drugie dziecko). Traktowanie zatem Karola Gustawa XVI na równi z saudyjskim monarchą, który posiada niemalże nieograniczoną władzę, a żeńskiej sukcesji nie bierze pod uwagę, jest niepoprawna – zaznaczyła redakcja, namawiając jednocześnie Al-Khamri do zmiany sformułowania. Choć autorka powołała się w swojej wypowiedzi na wiarygodne źródła, m.in. na reportaż radiowy z 2015 r.

Monarcha Karol Gustaw XVI nigdy zresztą nie robił tajemnicy ze swoich poglądów w kwestii dziedziczenia. W 1980 r. skonstatował na łamach z jednej z gazet, że „jest pewien, że szwedzki naród chce, by na tronie zasiadał król (...). Chcę, by moim następcą został mój syn Karol Filip” – zadeklarował. Wyjaśnił też, dlaczego nie popiera żeńskiej sukcesji. „Sądzę, że to jest trudna sytuacja dla kobiety, być monarchą. Znika też męska linia dziedziczenia. Dynastia zostaje rozproszona”.

W królestwie Szwecji do 1980 r. obowiązywała sukcesja agnatyczna, zgodnie z którą tron dziedziczył najstarszy z synów lub najbliższy krewny w linii męskiej.

Po zmianie ustawy sukcesyjnej wprowadzającej zasadę absolutnej primogenitury (według której najstarsze dziecko monarchy, niezależnie od płci jest pierwsze w linii sukcesji), Karol Filip stracił tytuł następcy tronu na rzecz swojej starszej siostry. I prawo zadziałało tu wstecz.

Szwecja zmieniała jednak zasady sukcesji tronu wiele razy w przeszłości i nie tak rzadko w kraju władzę sprawowały kobiety. Czasami dziedziczyły one tron, tak jak królowa Krystyna w XVII w., lub rządziły, bo monarcha był za młody, lub zbyt często nieobecny na dworze.

W tej całej historii z monarchą zadziwia jednak nie tylko zaistnienie cenzury, ale także brak debaty na ten temat.

„Al Khamri dorastała w Arabii Saudyjskiej, lecz prawdopodobnie nie myślała, że porównanie do Szwecji miało także tyczyć prawa do swobodnego i krytycznego wypowiadania się” – oceniła Lisa Bjurwald na łamach „Dagensarena”. Według organizacji Reporterzy bez Granic, Arabia Saudyjska plasuje się na 166. miejscu spośród 180 państw pod względem wolności prasy. Szwecja na trzecim.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej” w Szwecji.

Sprawa okazała się kontrowersyjna na tyle, że na dwa dni przed emisją wykreślono to zdanie z radiowej audycji. Ocenzurowane zdanie brzmiało następująco : „Jak to się stało, że zarówno szwedzki monarcha Karol Gustaw XVI, jak i król Arabii Saudyjskiej Salman Bin Saud sprzeciwiali się wprowadzeniu żeńskiej sukcesji”?

Program I szwedzkiego radia emituje audycje, w których celebryci i osoby, które dokonały czegoś szczególnego, opowiadają swoje historie przeplatane wybraną przez siebie muzyką. Jedną z tych postaci była dziennikarka i pisarka Hana Al-Khamri rodem z Arabii Saudyjskiej, obecnie zamieszkała w Malmö. Gdy się dowiedziała o decyzji, że z jej opowieści mają wycofać zdanie o szwedzkim monarsze, protestowała, zbulwersowana jawną ingerencją w program. Wszak na początku redakcja się zgodziła puścić cały tekst bez wykreśleń, choć z zastrzeżeniami, że „istnieje oczywiście ryzyko”, że dyskusja o programie będzie się koncentrowała na szwedzkim monarsze i na tym, że dziennikarka „oczernia króla”. I że „słuchacze nie zrozumieją, co ona chce osiągnąć przez takie porównanie”. W końcu jednak audycję wyemitowano bez krytycznego sformułowania.

Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?