Joanna Parafianowicz: Głośne procesy - każdy z nas wie lepiej, kto jest winny

Wchodzimy w rolę sędziów, biegłych i świadków, choć nimi nie jesteśmy. Reguła się odwraca, gdy to my stajemy pod pręgierzem oskarżeń.

Publikacja: 07.06.2022 08:56

Joanna Parafianowicz: Głośne procesy - każdy z nas wie lepiej, kto jest winny

Foto: Adobe Stock

Uwaga wielu mediów oraz opinii publicznej od wielu tygodni skupiona była na sprawie sądowej, zapewne nie od parady nazywanym już procesem dekady. Konflikt byłej aktorskiej pary Johnny’ego Deppa i Amber Heart przyciągnął przed ekrany telewizorów i ekrany komputerów niemałą widownię.

Pewności wprawdzie nie mam, ale przypuszczam, że relacjom z tej konkretnej sali rozpraw oglądalności pozazdrościć mogłyby ostatnie polskie produkcje spod znaku komedii romantycznych („Poskromienie złośnicy” z Mikołajem Roznerskim i Magdaleną Lamparską obejrzałam, żebyście państwo nie musieli), a kto wie może także co bardziej popularne filmy o policjantach, służbach specjalnych, kobietach mafii i prostytutkach w Dubaju”.

Czytaj więcej

Amber Heard uznana winną - Depp wygrał "proces dekady"

Zniszczyć życie kłamstwem

Z jednej strony – to cieszy, bowiem niewątpliwie życie pisze ciekawsze scenariusze niż fikcja. Z drugiej zaś – aż dziw, jak nieprawdopodobne refleksje i reakcje wzbudził w nas proces, którego sens i istota – jeśli wnioskować z licznych jakoby eksperckich komentarzy – wielu obserwatorom umknął.

Dziennikarka Małgorzata Domagalik nie miała wątpliwości, że pozwana Amber Heard próbowała kłamstwem zniszczyć życie byłego męża, przyklasnęła jej menagerka gwiazd/gwiazda/influenserka Maja Sabelwska, a Alicja Bachleda-Curuś oraz kilkoro znanych mi osobiście prawnikow – „lubią to”.

Jedna z najpopularniejszych podcasterek kryminalnych przeprowadziła wnikliwą analizę wyroku pod kątem „oczyszczenia Johnny’ego z wszelkich zarzutów oraz (skądinąd słusznie) zwróciła uwagę na to, że niewinnym pozostajemy do momentu udowodnienia nam winy. W mediach, także społecznościowych, w sprawie głos zabrał ogrom osób, nie tylko specjaliści z innych dziedzin i eksperci od bycia znanymi z popularności, ale także praktykujący adwokaci. Głosy wszystkich wymienionych połączyło kilka elementów.

Po pierwsze, nikt nie zdecydował się zachować neutralności, najpewniej wychodząc z założenia, że w tej sprawie można opowiedzieć się tylko za Deppem, albo stać tam, gdzie stało ZOMO (ewentualnie odwrotnie).

Po drugie, wszystkim umknęło to, że orzeczenie nie jest prawomocne.

Po trzecie, pominięto przedmiot sporu, którego istotą nie było ustalenie, czy, a jeśli tak, to kto stosował przemoc w rodzinie, lecz – czy doszło do pomówienia.

Po czwarte, w procesie kontradyktoryjnym, który z wypiekami na policzkach śledzimy w amerykańskich produkcjach na (dosłownie!) wagę złota jest doświadczony, sprawny, błyskotliwy i świetnie przygotowany adwokat, a nie ustalenie jak było naprawdę (tzw. prawda materialna).

Po piąte, to, czy Amber Heard zeznawała prawdę nie ma wpływu na ocenę kogokolwiek innego poza nią samą, zatem to, czy stosowano wobec niej przemoc, czy to ona była jej sprawczynią nie przesądza o wyniku jakiegokolwiek innego procesu.

Po szóste wreszcie, specjaliści od lat zwracają uwagę na to, że stosowanie etykiet takich jak „ofiara przemocy” i jej „sprawca” niesie za sobą więcej niźli dźwięk. W pierwszym przypadku wiąże się ze zjawiskiem wtórnej witalizacji, w drugiej zaś utrudnia zmianę na lepsze i powrót do społeczeństwa.

Przecież jesteśmy niewinni

Niewątpliwie raz na jakiś czas obserwujemy procesy, których przebieg, bardziej niż inne podobne sprawy wzbudza społeczne emocje i wywołuje ogrom zainteresowania. Życie obfituje w przykłady: choć w Polsce jest niemało dzieciobójczyń, to mamy Madzi z Sosnowca nie musimy przedstawiać a sporo osób skłonnych jest stawiać samodzielne diagnozy w sprawie jej osobowości lub psychiki, pomimo tego, że każdego dnia ktoś znika z radaru, to właśnie w sprawie Iwony Wieczorek gros osób ma własne spiskowe teorie począwszy od zabójstwa z rąk „Mężczyzny z ręcznikiem”, przez handel ludźmi, po atak ze strony mężczyzn ze śmieciarki, choć nie raz wyłowiono ciało z Warty, to w sprawie śmierci Ewy Tylman tak wielu z nas skłonnych jest wypowiadać się niemalże jakby było jej cieniem.

Pomimo tego, że nie tylko w wymienionych sprawach, ale także we wszystkich innych, którym media nadały rozgłos nasze osądy wynikają z braku rzetelnej i pogłębionej wiedzy na temat przebiegu zdarzeń a prawda po wielokroć zaskakuje, nie wyciągamy nauki na przyszłość i wchodzimy w rolę sędziów, biegłych i świadków choć nimi nie jesteśmy. Nade wszystko kierując się emocjami, a nie rozsądkiem.

Szkoda, że na odwrócenie tej reguły należy zaczekać dopiero do chwili, gdy to my sami stajemy pod pręgieżem oskarżeń. To jednak jest całkiem inna bajka, bowiem kto jak kto, ale przecież my jesteśmy niewinni, prawda?

Autorka jest adwokatką, założycielką bloga www.pokojadwokacki.pl

Uwaga wielu mediów oraz opinii publicznej od wielu tygodni skupiona była na sprawie sądowej, zapewne nie od parady nazywanym już procesem dekady. Konflikt byłej aktorskiej pary Johnny’ego Deppa i Amber Heart przyciągnął przed ekrany telewizorów i ekrany komputerów niemałą widownię.

Pewności wprawdzie nie mam, ale przypuszczam, że relacjom z tej konkretnej sali rozpraw oglądalności pozazdrościć mogłyby ostatnie polskie produkcje spod znaku komedii romantycznych („Poskromienie złośnicy” z Mikołajem Roznerskim i Magdaleną Lamparską obejrzałam, żebyście państwo nie musieli), a kto wie może także co bardziej popularne filmy o policjantach, służbach specjalnych, kobietach mafii i prostytutkach w Dubaju”.

Pozostało 86% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?