Parlament nie zastąpi sądów w wielu kwestiach. Ale może pole sporów ograniczyć.
Dobrym przykładem jest ustanowienie od tej niedzieli zadośćuczynienia pieniężnego dla najbliższych najmocniej poszkodowanego np. w wypadkach czy na skutek błędu medycznego, a żyjącego w śpiączce czy podobnym stanie. Po wielu latach dyskusji, a nawet sądowego sporu, czy takie zadośćuczynienie zasądzać od sprawcy, a praktycznie najczęściej od jego ubezpieczyciela, parlament uchwalił prezydencką nowelę, która stanęła po stronie poszkodowanych, a dokładnej ich rodzin. Te bowiem cierpią, nie mając ze swymi bliskim zwykłego kontaktu, zwykłej więzi rodzinnej.
Czytaj więcej
Po ciężkim i trwałym uszkodzeniu ciała lub rozstroju zdrowia, uniemożliwiającym nawiązanie więzi rodzinnej, sąd może przyznać najbliższym poszkodowanego odpowiednią kwotę pieniędzy.
Wydawać się mogło, że to oczywiste, zwłaszcza po tym, jak w 2008 r. przywrócono przedwojenną regułę, a nawet starszą, bo występującą w Kodeksie Napoleona, że osobie najbliższej zmarłego na skutek np. wypadku, za który ktoś odpowiada, należy się zadośćuczynienie. Wiadomo, że np. trwały stan śpiączki pourazowej jest podobny w skutkach do śmierci, gdy chodzi więzi rodzinne, a cierpienie najbliższych może być jeszcze większe i trwa dłużej.
Sądy polskie jednak nie poradziły sobie przez wiele lat z tym zagadnieniem, wydały nawet sprzeczne uchwały. W ostatnich miesiącach na wniosek pierwszej prezes SN izby Cywilna oraz Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, które podjęły sprzeczne uchwały, miały wspólnie rozstrzygnąć rozbieżności w orzecznictwie. Wkrótce jednak minie rok i nie mogą wygenerować rozstrzygnięcia. Na początku wydawało się, że z powodu różnic prawnych w kwestii tego szczególnego zadośćuczynienia, ale najwyraźniej doszły do tego doszły powody ustrojowe, spór starych sędziów z nowymi. A poszkodowani czekali.