Ceny mleka w skupach podrożały w lipcu o rekordowe 56 proc., więc dzisiejsze dane z GUS, że w sierpniu mleko podrożało „tylko” o 28 proc. wyglądają nawet optymistycznie. Jednak w branży dużo się dzieje i to nie tylko w Polsce.
Lipiec przyniósł rekordowe wzrosty cen nie tylko w skupach, gdzie zakłady przetwórcze musiały zapłacić za mleko od rolników przeciętnie 2,34 zł za litr, (czyli o ponad połowę więcej niż przed rokiem). Jak zauważa bank Pekao SA w swojej analizie rynku mleka, równolegle mocno wzrosły też ceny sprzedaży produktów mleczarskich. Zakłady przetwórcze ponosiły więc wyższe koszty zakupu surowca, ale z drugiej strony korzystały ze wzrostu cen na europejskim i globalnym rynku mleka – i to widać doskonale w wynikach eksportu. Choć w pierwszej połowie 2022 roku wysłaliśmy w świat mniej mleka, wolumen sprzedaży zagranicznej był niższy o 1,5 proc. w relacji rocznej, to sama wartość eksportu wzrosła aż o 45 proc. Nieco upraszczając, odbiorcy za niemal tę samą ilość mleka zapłacili o połowę drożej, niż w analogicznym okresie przed rokiem.
Czytaj więcej
Brak nawozów to tylko jeden problem wynikający ze wstrzymania pracy w Grupie Azoty i Anwilu. W szoku jest branża spożywcza, zwłaszcza mleczarstwo i browary, które potrzebują CO2 z tych zakładów do produkcji.
Analitycy zauważają bowiem, że krajowe spółdzielnie mleczarskie skorzystały na zaburzeniach równowagi popytowo-podażowej na rynku globalnym i wypracowały bardzo silny wzrost przychodów – aż o 48 proc. w relacji rocznej. A że branża odnotowała również istotną poprawę rentowności, to w tym sektorze nie było mowy o kryzysie – dopóki nie nadeszły w sierpniu problemy z dostawami dwutlenku węgla.
Popyt jest wprawdzie rekordowy, zdaniem analityków, ale to nie oznacza, że rynek szybko dostosuje do tego podaż, w produkcji zwierzęcej nie można z dnia na dzień wyprodukować więcej mleka. W krótkim okresie krajowe firmy będą więc funkcjonowały – pisze Pekao – w warunkach niedostosowania wysokiego popytu do ograniczonej podaży. Jest to efekt zarówno wyższego spożycia wewnętrznego, związanego m.in. z napływem uchodźców z Ukrainy, jak i wysokiemu popytowi globalnemu .Ta sytuacja powinna wspierać ceny na rynku – możemy się więc spodziewać dalszych dwucyfrowych zapewne wzrostów cen – jednak szampańskie nastroje może osłabiać presja kosztowa w przemyśle przetwórczym i rolnictwie. Hamująco na inwestycje wpływają obawy przed spowolnieniem gospodarki.