Krytycy reżimu Viktora Orbána argumentują często, że węgierski rząd sprawuje kontrolę nad mediami, zagłuszając niezależne głosy. Z kolei jego polityczni sojusznicy utrzymują, że wolność prasy wręcz rozkwita, a Orbán jedynie równoważy hegemonię liberalnych mediów.
To prawda, że na Węgrzech wciąż istnieją niezależne, godne zaufania serwisy informacyjne, a także wiele kanałów medialnych i podcastów na YouTubie znajdujących się poza przestrzenią kontrolowaną przez rząd. Jednak dla obywateli rosnącym problemem jest to, że są to źródła coraz trudniejsze do znalezienia, a obecnie są również często dyskredytowane przez rządowe kampanie, które nazywają je, w iście kremlowskim stylu, „zagranicznymi agentami” lub „zdrajcami” narodu. O algorytmy decydujące o ich widoczności toczą się zaciekłe spory – a reżim Orbána doskonale zdaje sobie sprawę, że im większy ma na nie wpływ, tym większą będzie miał kontrolę nad tym, jakie treści docierają do wyborców.
Péter Magyar wrogiem numer jeden propagandy Orbána. „Żądny władzy”, „mesjasz lewicy”. A na dokładkę służy interesom George’a Sorosa
Rządząca na Węgrzech partia Fidesz ma ogromną przewagę pod względem wpływania na te algorytmy za pośrednictwem internetowych reklam. W okresie od początku tego roku do 18 maja, Fidesz i powiązane z nim organizacje wydały ponad 3,2 mln euro na reklamy w mediach społecznościowych – to sześć razy więcej niż opozycja i powiązane z nią środowiska razem wzięte (530 tys. euro). Sam Fidesz wydał 1,19 mln euro na Facebooku i w Google’u – co stanowi prawie dwuipółkrotność łącznej kwoty wydanej przez 14 partii opozycji (481,2 tys. euro) – na zasypywanie opinii publicznej szeroko zakrojonymi prorządowymi i oczerniającymi komunikatami.
Jednak własne wydatki Fideszu stanowią tylko ułamek obrazu, ponieważ większość działań kampanii partii rządzącej jest zlecana podmiotom zewnętrznym, w tym Megafonowi, organizacji, która szkoli, koordynuje, finansuje i promuje prorządowych „influencerów” w mediach społecznościowych, oraz Forum Solidarności Obywatelskiej (CÖF), stworzonej przez rząd organizacji pozarządowej (GONGO), która realizuje prowadzenie kampanii negatywnych. Źródła finansowania każdej z nich są w dużej mierze nieznane, z uwagi na ich status niezależnych podmiotów prywatnych, ale istnieją podstawy, aby wierzyć, że w grę wchodzą środki publiczne.
Najważniejszym tematem wrogich narracji i reklam sponsorowanych przez rząd jest lider opozycji Péter Magyar, były działacz partii rządzącej, który wszedł na arenę polityczną w lutym 2024 r. po skandalu związanym z prezydenckim ułaskawieniem (wyszło wtedy na jaw, że ówczesna prezydent Katalin Novák ułaskawiła osobę skazaną za tuszowanie przypadków pedofilii – red.). Magyar jest oskarżany o bycie osobą „żądną władzy”, która stała się „nowym mesjaszem lewicy”, służąc interesom „amerykańskiej lewicy w posiadaniu imperium George’a Sorosa”. Jest także często określany jako człowiek z zaburzeniami osobowości i skłonnościami do przemocy.