W Zjednoczonej Prawicy wrze. To skutek utraty władzy. Nie doszło na razie do oficjalnych rozliczeń, bo w obliczu nadchodzących elekcji samorządowej i europejskiej nie opłacało się to zarówno Jarosławowi Kaczyńskiemu, jak i tym, którzy chcieli oskarżyć innych (także prezesa) o to, że dziś cała formacja jest w opozycji. Jeśli jednak wybory samorządowe okażą się dla PiS porażką, do poważnych pęknięć może dojść już przed walką o miejsca w Parlamencie Europejskim. Formacją szykującą się na taki scenariusz jest Suwerenna Polska.
Dlaczego politycy Suwerennej Polski zaostrzają spór w Zjednoczonej Prawicy?
Obserwując jej czołowych polityków, trudno nie odnieść wrażenia, że to właśnie oni zaostrzają spór w Zjednoczonej Prawicy. Czy aby nie dlatego, że chcą przygotować sobie grunt do samodzielnego startu w elekcji europejskiej? To dla nowych i małych partii najłatwiejsze pole starcia – wystarczy zebrać po pięć tysięcy podpisów w co najmniej siedmiu okręgach (które w większości stanowią poszczególne województwa) i znaleźć 13 znanych polityków, którzy stanęliby na czele list w owych okręgach. Dla formacji Zbigniewa Ziobry nie stanowiłoby to problemu. Nieco trudniej byłoby przekroczyć próg 5 proc., ale i to akurat w tej elekcji jest najłatwiejsze. Zwłaszcza że przekaz medialny SW w kwestiach europejskich jest o wiele bardziej spójny niż w przypadku PiS. Na co zatem czekają „ziobrzyści”?
Czytaj więcej
- Spory powinniśmy rozwiązywać wewnątrz naszego obozu politycznego - mówił w rozmowie z TVN24 były szef KPRM, Michał Dworczyk.
Na co czeka Zbigniew Ziobro?
Wydaje się, że na wyniki bitwy o samorządy. Gdyby dzisiaj wystąpili przeciwko Kaczyńskiemu, setki ich działaczy nie miałoby szans na zdobycie mandatów radnych różnego szczebla, a ich posiadanie może być kluczowe dla partii do przetrwania nadchodzących chudych lat. Po drugie, odchodząc teraz z obozu Zjednoczonej Prawicy, mogliby być skutecznie oskarżani o jej oczekiwany słaby wynik 7 kwietnia. Kaczyński mógłby wskazać właśnie SW jako winną kolejnej klęski. A ziobrzyści chcą, by ich potencjalna secesja nie była przyczyną porażki całego obozu, lecz odpowiedzią na nią. Dlatego czekają na wyniki wyborów samorządowych.
Jarosław Kaczyński będzie wciąż grał ze Zbigniewem Ziobrą?
Czy na pewno wówczas odejdą? Nie jest to przesądzone. Po pierwsze, ze względu na ostateczny rezultat ZP – jeśli będzie lepszy niż oczekiwany, raczej nie zdecydują się na rozpętanie wojny z PiS. Po drugie, ważne są także rozmowy na linii Kaczyński–Ziobro: obie strony sobie nie ufają, ale możliwe, że wszyscy jednak uznają, że bardziej opłaca im się jazda na jednym wózku niż otwarty konflikt. Zwłaszcza gdyby prezes PiS uznał, że na obecnym etapie jakieś inne środowiska w partii są dla jego przywództwa groźniejsze. Wówczas ziobrzyści mogliby być uznani za mniejsze zło, a nawet za tymczasowego sojusznika w walce z innymi frondystami.