Michał Kolanko: Andrzeja Dudę i Donalda Tuska łączy tylko bezpieczeństwo. Są skazani na konflikt

Wizyta prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska w Białym Domu jest wspólna, tematy – teoretycznie też. Obydwaj politycy są w jednak zupełnie innych punktach swoich politycznych karier. I to między innymi skazuje ich na konflikt.

Publikacja: 13.03.2024 10:43

Andrzej Duda, Joe Biden i Donald Tusk

Andrzej Duda, Joe Biden i Donald Tusk

Foto: PAP/Krystian Maj/KPRM

Korespondencja z Waszyngtonu.

Prezydent i premier spotkali się we wtorek wspólnie z prezydentem USA Joe Bidenem. Format wizyty i sama inicjatywa to pomysł strony amerykańskiej. I powtórka podobnego spotkania, które miało miejsce, gdy premierem był Jerzy Buzek, a prezydentem – Aleksander Kwaśniewski.

Sytuacja jest jednak zupełnie inna. I to nie tylko ze względu na bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa, ale też to, że w polskiej polityce od 1999 roku minęła cała epoka. 

Relacje Andrzeja Dudy z Donaldem Tuskiem: Nie ma wojny o krzesło

Gdy opadł kurz po wygranej Koalicji Obywatelskiej w wyborach, modne stały się przepowiednie dotyczące powtórki kohabitacji Donalda Tuska z Lechem Kaczyńskim i politycznych wojen o krzesło.

Czytaj więcej

Po spotkaniu Andrzeja Dudy i Donalda Tuska z Joe Bidenem: Polski dzień w Waszyngtonie

Stało się jednak inaczej, a sytuacja międzynarodowa, wspominany wcześniej kontekst bezpieczeństwa sprawia, że dla obydwu stron starcie na tym polu byłoby po prostu nieracjonalne. Poza tym jak wynika z kuluarowych sygnałów, relacje w kwestiach obronności są między Pałacem a rządem co najmniej dobre. Dotyczy to również Ukrainy. Odbywają się rozmowy, spotkania na najwyższym szczeblu o których opinia publiczna nie jest informowana. To wszystko buduje relację, która siłą rzeczy musi być złożona dla obydwu stron.

Protokół rozbieżności: Co dzieli Donalda Tuska i Andrzeja Dudę?

No horyzoncie jest coraz więcej tematów „zewnętrznych”, które jednak będą wkraczać w tematykę międzynarodową. I przetestują relacje Tusk-Duda na tym polu.

Trudna w praktyce kohabitacja sprawia, że znaczenie wyborów prezydenckich rośnie. Być może ich waga skłoni też Donalda Tuska do zmiany zdania i zawalczenia o „pilnowanie żyrandola”

Jeden temat dotyczy polskiej prezydencji w 2025 roku w Unii Europejskiej, na którą Pałac Prezydencki – np. w kwestii relacji z USA – będzie chciał mieć wpływ. To już zresztą wybrzmiało w oficjalnych deklaracjach i zapowiedziach oraz jest, oczywiście, zapisane w ustawie o współdziałaniu władz państwowych, która wzmocniła pozycję prezydenta.

Inny temat to kwestia ustalenia wspólnego kandydata na komisarza – na nazwisko zgodę musi wyrazić prezydent. To również zapis wspominanej ustawy. Na to nakłada się dyskusja o nominacja ambasadorskich, zwłaszcza w newralgicznych dla prezydenta placówkach.

Donald Tusk kontra Andrzej Duda. „Prezydent już przeszedł grę dwa razy”

Trudność sytuacji wynika też z różnicy punktów, w których znajdują się Tusk i Duda. Premier dopiero co został po obydwu stronach Atlantyku uznany – po wyborach 15 października – za wybawiciela liberalnej demokracji. Ale ma w perspektywie to, że jego rząd nie przeprowadzi do wyborów prezydenckich w 2025 roku żadnych dużych zmian ze względu na kolejne weta prezydenta. Bo te nadchodzą.

Tymczasem prezydent Duda – jak powiedział szef jego gabinetu Marcin Mastalerek – „przeszedł grę dwa razy”. Jego poglądy np. dotyczące kwestii światopoglądowych czy praworządności są doskonale znane. To wszystko sprawia, że do końca drugiej kadencji prezydent nie musi w żaden sposób politycznie się „ustawiać”, tylko pozostać w zgodzie ze swoimi przekonaniami i poglądami. To ma jednoznaczne konsekwencje dla koalicji rządzącej.

Trudna w praktyce kohabitacja sprawia, że znaczenie wyborów prezydenckich rośnie. Być może ich waga skłoni też Donalda Tuska do zmiany zdania i zawalczenia o „pilnowanie żyrandola”, jak to kiedyś sam powiedział. Taki wariant obstawia też coraz częściej PiS, o czym pisała już „Rzeczpospolita”. O tym wszystkim warto pamiętać analizując wtorkowe wydarzenia w Waszyngtonie.

Korespondencja z Waszyngtonu.

Prezydent i premier spotkali się we wtorek wspólnie z prezydentem USA Joe Bidenem. Format wizyty i sama inicjatywa to pomysł strony amerykańskiej. I powtórka podobnego spotkania, które miało miejsce, gdy premierem był Jerzy Buzek, a prezydentem – Aleksander Kwaśniewski.

Pozostało 93% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki