W poniedziałek w „Rzeczpospolitej” ukazał się kolejny artykuł prof. Romana Kuźniara atakujący rządzących pt. „Megaafera ze sprzedawaniem wiz to nie wypadek przy pracy. Winny jest system PiS”. Używając słownictwa z niesławnego tygodnika nihilistycznego, Kuźniar popełnił paszkwil na temat działania Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Czytaj więcej
W ramach systemu stworzonego przez tzw. zjednoczoną prawicę minister spraw zagranicznych jest resortowym kacykiem, który ma zarządzać częścią folwarku w taki sposób, aby realizowane były interesy osób sprawujących władzę.
Pretekstem ataku jest oczywiście ujawnienie w resorcie kilkuset przypadków niewłaściwego wydawania wiz wjazdowych do Polski. Ten problem stał się dogodną w kampanii wyborczej pożywką do snucia narracji o olbrzymiej korupcji i międzynarodowym skandalu. Kuźniar powtarza nieprawdziwą tezę o megaaferze. Zachowuje się jak aktywista polityczny opozycji, a nie uniwersytecki profesor. Język inwektyw, kłamliwe tezy, brak argumentów merytorycznych oraz brak odniesienia się do faktów i dat raczej zniechęca do polemiki z tak trywialnym tekstem. Jednak pokuszę się o skorygowanie kilku zarzutów Kuźniara.
Pseudopolitologiczna narracja prof. Romana Kuźniara
Nie mamy do czynienia z monstrualną aferą. W kilku konsulatach i w ich otoczeniu wykryto nieprawidłowości w procedurze wydawania wiz. Nie jest prawdą, że polskie wizy były wypisywane gdzieś na afrykańskich straganach. W kilku przypadkach są podejrzenia o praktyki korupcyjne. To nie dziennikarze wykryli te problemy. Od wielu miesięcy toczą się w tych sprawach kontrole i śledztwa. Winnych zawieszono, zwolniono lub odwołano z ważnych funkcji. W skrajnych przypadkach podejrzanych zatrzymano. Podjęto decyzje o dalszych kontrolach i zmianach w procedurze przyznawania wiz. Do MSZ można mieć pretensję, że nie wyjaśniał zarzutów medialnych natychmiast. Proces wydawania wiz jest zapisany elektronicznie i można było w ciągu godzin ujawniać statystyki i dane omawianych w mediach konsulatów. Tymczasem pozwolono opozycji i ich mediom sprzedać fałszywą narrację całemu światu.
Kuźniar konstruuje następnie pseudopolitologiczną narrację o istnieniu „systemu autorytarno-kratokratycznego” kierowanego przez kacyków lub marionetki. Ma to rzekomo być klientelizm, pozwolenie na „kręcenie lodów” w zamian za wierność szefom. Dyplomacja zaś, „część folwarku”, ma jedynie zaspokajać interesy władzy. Przypomnę zatem, że interesy państwa definiuje rząd wyłoniony po demokratycznych wyborach i ten rząd, w tym MSZ, realizuje program polityczny partii, która wygrała wybory. Według takiego mechanizmu działają wszystkie państwa demokratyczne. Nigdzie MSZ nie tworzy autonomicznego programu. Realizuje program partyjno-rządowy. Dopasowuje tylko stosowne instrumenty. Osobisty charakter temu może nadać osoba ministra i kierownictwa resortu.