Przeglądając media tradycyjne i społecznościowe widzimy, że większość sporów, które tak zajadle i bezkompromisowo toczymy, nie ma sensu, a kwestie, które jawią się jako istotne, giną w potoku bezużytecznej paplaniny. Banały. Ostatnio miały miejsce dwa wydarzenia, które dobitnie ukazały, że – parafrazując słynny cytat z Joanny Szczepkowskiej – w 2023 roku skończyły się w Polsce idee.
W weekendowej „Gazecie Wyborczej” Adam Michnik udzielił Dominice Wielowieyskiej wywiadu, w którym rozgrzeszył Romana Giertycha – najprawdopodobniej kandydata opozycji do Senatu – z dawnych przewin, gdy mecenas powoływał do życia Młodzież Wszechpolską, był ministrem edukacji w rządzie PiS czy agitował przeciwko wejściu Polski do UE. Redaktor naczelny „Wyborczej” dostrzega czarne plamy na życiorysie Giertycha, lecz stwierdza, że „przez ostatnie lata Giertych zasłużył na pewne kwantum zaufania. Może nie stuprocentowe, ale jednak”. I że „tacy ludzie jak on są potrzebni opozycji”.
Czytaj więcej
Roman Giertych „bez wątpienia byłby świetnym posłem lub senatorem w nowej kadencji” - ocenił były premier Leszek Miller.
Łatwość, z jaką przedstawiciel – niegdyś – laickiej lewicy przechodzi do porządku nad tym, że obóz, z którym się identyfikuje, planuje wystawić w wyborach reaktywatora nacjonalistycznej organizacji, bije po oczach nawet niewprawnego obserwatora polityki. Szczególnie w kontekście tego, co Adam Michnik w przeszłości na temat nacjonalizmu pisał. Ale jest coś, co dziwi jeszcze bardziej. Otóż pies z kulawą nogą – a co dopiero szef opiniotwórczego dziennika – poważnie nie pochylił się nad bieżącą aktywnością pana mecenasa w internecie, gdzie ten toczy zaciekłe boje z krytykującymi go dziennikarzami czy szerzy osobliwe teorie na temat działań partii rządzącej. Czy rzeczywiście to jest standard, który ma cechować ugrupowanie chcące jawić się jako lepsze od partii Jarosława Kaczyńskiego?
Drugim symptomem śmierci idei jest twitterowy wpis prof. Wojciecha Sadurskiego. „Ponieważ to będą wybory o wszystko, wszystkie środki (poza bezprawnymi) są uzasadnione. Użyć kartę imigrancką, by pokazać hipokryzję PiS? Jasne. Rozdawnictwo w odpowiedzi na ich kiełbasę? Anytime. Koalicja z Konfederacją? Zatkać nos – i trudno. To nie czas na pięknoduchowstwo” – napisał. Panie profesorze – wypadałoby zapytać – to cóż zostanie panu ze sporu z Jarosławem Kaczyńskim, jeśli w imię tej walki zaprzeda pan wszystko, w co do tej pory wierzył, z krytyką populizmu na czele? Co uchowa się z pochwały liberalnej demokracji, jeśli jej zwolennicy mieliby wejść w alians z Grzegorzem Braunem?